środa, 26 grudnia 2012

pożegnania

Wszystkie pożegnania są trudne, zwłaszcza w takim czasie. Nieważne, czy żegnamy się z osobami, z marzeniami, z pragnieniami, z iluzjami... Dziś Maleńka zdała sobie sprawę w tego, że musi się rozstać z czymś, co do tej pory wydawało jej się oczywiste. Był moment, że uwierzyła w to, w co chciałą wierzyć, że zaczyna się dla niej bajka. A potem, dzień po dniu, przychodziło rozczarowanie. I choć nie chciała dopuszczać do siebie tej myśli... Źle zdefiniowała tą relację. Nie może być tak, że to jedna strona się angażuje. Nie może być tak, że pozostają niedopowiedzenia. Przyjaźń wymaga obecności: bycia zawsze, o każdej godzinie. Nie tylko od święta i nie tylko z doskoku. To powstrzymywanie się od wydawania sądów, akceptacja, umiejętność bronienia drugiej osoby za wszelką cenę. To pamięć, bez względu na okoliczności. To długie rozmowy. To to uczucie, kiedy coś się dzieje i sięgasz po telefon, żeby zadzwonić i opowiedzieć tej drugiej osobie o wydarzeniach. To chęć zostawienia wszystkiego i spędzania razem czasu. To szczerość i prowadzenie dobrą drogą. To umiejętność przełamiania własnych lęków, słabości i nieśmiałości. Tego wszystkiego Maleńkiej brakło w tej relacji. W gruzach legło jej wyobrażenie. Popatrzyła z dużego dystansu. Wydała wyrok. Smutna refleksja, ale czuje, że to się nie może udać, że kolejna "przyjaźń" umrze śmiercią naturalną. Może jeszcze nie teraz, ale z czasem. Dzień po dniu będzie dalej i dalej, by w końcu nie móc wrócić. Chyba, że zdarzy się cud.

sobota, 22 grudnia 2012

urodzinowo

Dzisiejszy dzień jest dla Maleńkiem wyjątkowy. To czas, który zawsze stwarza okazję do podsumowań. Jaki był więc ten kolejny rok?

Przede wszystkim intensywny. Pełen zmian. I odkryć. I pasji. Na polu zawodowym przyniósł zmianę działu, stanowiska, przełożonego. Zmianę na lepsze. Chyba. Maleńka zaczęła również robić rzeczy, o których dotychczas tylko marzyła. Czerwcowa Norwegia pozwoliła jej na poznanie siebie. Płynąc między fiordami poczuła się naprawdę wolna i szczęśliwa. A to zaowocowało rejsem po Wyspach Pontyjskich i nurkowaniami. I tym, że tak pięknie udało się jej to połączyć ze szkoleniem.I tym, że zrobiła międzynarodowy certyfikat. I tym, że na morzy odnalazła siebie, jakkolwiek patetycznie to brzmi. Leżąc na dziobie jachtu pod gwieździstym niebem poczuła, czym jest szczęście. Nie wyobraża sobie teraz, że mogłoby być inaczej. Woda przyniosła jej wszystko, czego potrzebowała. Nauczyła pokory i pozwoliła docenić to, co jest ważne. A ten rok był również okresem, w którym Maleńka zrobiła porządek w sferze przyjaźni, wyrzucił to, co zbędne, podniosła rangę tego, co wspaniałe.

Jednego Maleńka jest pewna - nic już nie jest takie samo. Ale to dobrze, że wszystko idzie naprzód. Na kolejne 12 miesięcy Maleńka ma masę planów, tych szalonych i tych spokojnych. I chciałaby, żeby dopisywało jej szczęście.

niedziela, 16 grudnia 2012

by M.M.

"Ja cię błagam gorąco, na wszystkie świętości: nie myśl. Nic już nie myśl, nigdy. Bo jak ty, nie daj Boże, zaczynasz myśleć, to nam to wyraźnie szkodzi na życiorys."

niedziela, 9 grudnia 2012

szansa

No więc... Maleńka, którą miotają ostatnio sprzeczne uczucia, postawnowiła sprawdzić, czy aby na pewno... I dała szansę.

sobota, 8 grudnia 2012

drgania

Maleńka ma weekend refleksji. Im bliżej jej urodzin, świąt i końca roku, tym bardziej skłonna jest do podsumowań. Ma wrażenie bowiem, że coś się w jej życiu skończyło, że zamknął się kolejny etap. Młodzieńcze, naiwne myśli zamknęła w pudle i schowała głęboko. Wkroczyła w dorosłe życie, w którym sama musi decydować, co wybrać. Dotarła do momentu, w którym wie, że nie może stać jedną nogą tu, a drugą tam. Musi podjąć decyzję...

Wczoraj, kiedy wracała z jeszcze większego miasta, poczuła coś. W momencie, gdy pociąg późnym wieczorem wjeżdzał na dworzec w wielkim mieście, Maleńkiej drgnęło serce, a na ustach wymalował się uśmiech. "Wielkie miasto trzeba było oswoić, żeby być tu szczęśliwą" - taka myśl przebiegła jej po głowie.

I choć upiera się, że wróci w rodzinne strony, ma świadomość, że nieprędko to nastąpi. Pozwoliła losowi wybrać i to on dokonał za nią wyboru, a ta wczorajsza reakcja była tylko przypieczętowaniem decyzji....

piątek, 7 grudnia 2012

chimera w panoptikum iluzji

z objęć ciepłej pościeli 
wyrywa ją
TĘSKNOTA
w  jej sny
słodkie i kolorowe
wkrada się siny poranek
niczym ZŁODZIEJ
otwiera oczy
dziewczyna z plakatu
biegnie przez miasto
woda w czajniku
bulgocze z ROZPACZY
ona wie
ona czuje
ona MUSI

głowa przy szybie
zimowe krajobrazy
kalejdoskop
głos spikera
to tutaj przecież
tłum się spieszy
uderza ją CHŁÓD
cztery koła
brama ogromna
pik – pik
i już jest
w wielkiej sali
bicie SERCA
myśli nieposłuszne
kawa gorąca

w jej oczach blask
poświata ekranu
bo nie radość
rozum szalejący
projekcja obrazów
chce tego
nie chce tamtego
czy aby jednak
na pewno
pulsującą krew
zbywa  UŚMIECHEM
zna swoje miejsce
po wszystkim wie
że wielkie miasto
trzeba było OSWOIĆ

poniedziałek, 3 grudnia 2012

w grudniowe noce...

No i mamy grudzień... Maleńka nie może się nadziwić, jak ten czas ucieka. 19 dni i bedzie o rok starsza... A za równie 3 tygodnie święta...  Potem Nowy Rok... Czas ucieka.

Maleńka ma mnóstwo pracy. Podróżuje pomiędzy małym miastem, wielkim miastem i jeszcze większym miastem. Lepsze to niż pomysł osadzenia jej na stałe w tym trzecim miejscu. Jest ciężko, ale nie traci dobrego nastroju. Czeka na Mikołaja :) Tak, tak, wie, że jest za duża, żeby w Niego wierzyć... :P Dlatego sama zamierza paradować w czwartek w czerwonej czapeczce, albo - w bardziej obciachowej wersji - w rogach renifera :)

W weekend pokonała postawioną sobie poprzeczkę - 23 km. Jest z siebie dumna. Skończyła też czytać książkę o Elżbiecie I - XVI wiek, wojny angielsko-hiszpańskie, Wielka Armada: to tematy, które ostatnio ją wciagają, fascynują i pchają do zgłębiania historycznej wiedzy.

No i jeszcze niedzielny wieczór, kóry odbija się jej czkawką. Rozmiawiała z Kardio i... i sama nie wie, co do niego czuje. Z jednej strony nie widzi się w zaproponowanej roli, a z drugiej... a z drugiej jest dla Maleńkiej cholernie ważny. Nie powiedziała mu tego, co chciała powiedzieć. Nie mogła. Dopóki jasno nie zdefiniuje swoich uczuć, nic nie zrobi. A tych uczuć nie jest pewna. Są dni, kiedy nie przestaje o nim myśleć. Kiedy nie widzi go dłużej, tęskni. Wybierając ciuch zastanawia się, czy jemu się spodoba. A mimo to, kiedy dochodzi do rozmowy, kiedy sprawa jest postawiona jasno - ucieka. Boi się? Może... A może po prostu zbyt długo była sama, żeby teraz ot tak, oddać wolność. Robi teraz co chce, kiedy chce i z kim chce i nie wyobraża sobie, że ktoś mógłby jej powiedzieć stop. Nie chce angażować się z związek bez przyszłości, na odległość. Nie ma szans go utrzymać, bo wcześniej czy później zmienią się priorytety. I... i serce ciagnie ją w innym kierunku, troche platonicznym, ale nie niemożliwym...

wtorek, 27 listopada 2012

tyle.

Renard dostrzegł u księżniczki pewną cechę - nazywał ją 'siłą czaru' - dzięki której zyskiwała wielki wpływ na innych, a tym samym możliwość spełniania swej woli. Zdradzała pewność siebie i charyzmę, które dawały jej, tak samo jak Henrykowi VIII, władzę nad ludźmi daleko większą niż ta wynikająca z pozycji zajmowanej w królewskim rodzie. Odznaczała się magnetyczną siłą oddziaływania na innych, która w połączeniu z przenikliwym i subtelnym umysłem czyniła z niej niebezpieczną rywalkę." /C. Erickson - Elżbieta I/”

piątek, 16 listopada 2012

rozterki

Maleńką ogarnęło zwątpienie. A może to tylko jesienno-zimowe przesilenie? Dziś rano zdała sobie sprawę, że trochę się w tym wszystkim pogubiła. I że zaczyna wątpić, czy to wszystko ma sens. Marzenia marzeniami, a życie i ta przecież zweryfikuje to po swojemu.

O co Maleńkiej chodzi? O wypalenie właśnie. O słomiany zapał. O to, co chce. I o to, czy nie za dużo chce. Przyszła dziś do pracy i pierwszy raz od dawna poczuła... pustkę. Te same zajęcia, te same czynności, to dobrze znane biurko. Czy mając wszystko można nie mieć nic? Ktoś powie... to tylko praca. Dzięki niej spełniasz marzenia... A jednak... Są takie marzenia, które od dawna tkwią w Maleńkiej, a kórych być może nigdy nie zrealizuje... Nie, nie wolno jej tak myśleć... Przecież jeśli tylko mocno wierzysz, osiągniesz cel. W takich chwilach jak ta, Maleńka nie wie jednak, w co wierzy. Co jest realne, a co wydaje się tylko złudą?

Tysiące pytań... Tysiące wątpliwości. Po co to wszystko? czy nie lepiej byłoby wybrać prostą drogę?

środa, 14 listopada 2012

niedobrze...

Maleńka złapała się na tym, że staje się zimną Maleńką... Niedobrze... Ktoś jej coś opowiadał - coś, co dla niego było ważne - a Maleńka go nie słuchała. I w duchu myślała "co mnie to obchodzi???". I nie wie, czy to kwestia zmęczenia, pogody czy złego nastroju po prostu, bo po tej rozmowie miała straszne wyrzuty sumienia... Im bardziej się przygląda sprawie, tym większą lróżnicę światów widzi. Źle, źle, źle...

poniedziałek, 12 listopada 2012

o czym marzy Maleńka...

1) zostać sternikiem jachtowym
2) popłynąć w kolejny rejs
3) nauczyć się jeździć na snowbordzie (bo na razie, to zamiata tyłkiem śnieg :))
4) polecieć paralotnią
5) skoczyć ze spadochoronem
6) skoczyć na bungee
7) zobaczyć Grenlandię
8) zwiedzić Bałkany (Gruzjo moja kochana...)
9) Spitsbergen (nic więcej nie zdradzi...)
10) nurkować i żeglować.

niedziela, 11 listopada 2012

trzydziestolatkowie...

Poniedziałkowy powrót do rzeczywistości po takim weekendzie będzie dla Maleńkiej bardzo trudny. Przez 2 dni miała tam wszystko, czego potrzebowała - słońce, wiatr i woda... A tu, w wielkim mieście, tylko to, co tak dobrze zna - te same ulice, te same zajęcia, ci sami ludzie... Nie będzie narzekała jednak - nie ma powodów :)

Dzisiaj, siedząc za kierownicą cudownego auta Kardio (tak, to ona tym razem była abstynentką:)), prowadziła z nim dość ciekawą rozmowę o pokoleniach. Konkretniej - o pokoleniu 25-35 latków, pokoleniu przełomu czasów, przełomu ustroju. Chodziło głównie o to, jacy ci ludzie dzisiaj są. Doszliśmy do ciekawych wniosków. Dzisiejsi "trzydziestolatkowie" (uogólniając) to osoby skupione głównie na sobie i swojej karierze. Dali się uwieść obietnicom stabilizacji i wolności za cenę... własnej wolności. Osiągnięciem jest posiadanie stabilnej pracy, własnego mieszkania i samochodu. Do tego gadżety, których brakowało im w dzieciństwie. Lubią otaczać się pseudo-luksusem - przecież jako dzieci widzieli kolejki stojące za podstawowymi artykułami, więc teraz w pełni korzystają z wolnego rynku. Wakacje? Koniecznie w ciepłych krajach. I co z tego, że przez dwa tygodnie będą leżeli plackiem na plaży, sączyli drinki z palemką i zobaczą jedynie cztery ściany hotelowego pokoju, względnie otoczenie hotelowego basenu. Rodzina? Za duże wyrzeczenie - musieliby zrezygnować przecież ze swojego ego. Owszem, zdarzają się wyjątki. Osobiście Maleńka zna kilka takich. Ale w większości związki zawierane "pod presją" wcześniej czy później kończą się rozwodem. Bo kredyt hipoteczny czy dziecko to nie są żadne argumenty. Ten odsetek jest dzisiaj dominujący. Dzisiejsi "trzydziestolatkowie" wolą raczej związki nieformalne. Mowa tutaj o partnerze/partnerce. Ten trend dominuje. Nie ma zobowiązań. Jestem z Tobą, jesteś ze mną. Mieszkamu razem, sypiamy razem, spędzamy razem każdą wolną chwilę - łączy nas szeroko pojęta pasja. Ja jednak pilnuję swoich spraw, Ty swoich. Nie jestem od Ciebie zależna, tak jak Ty nie jesteś zależny ode mnie. W każdej chwili możemy powiedzieć sobie "żegnaj" i iść dalej swoją drogą. Uczucia? Jak powyżej - nie umieją kochać. Nie chcą kochać. Wychodzą z założenia, że uczucia wszystko komplikują.


Czy dzisiejsi "trzydziestolatkowie" mają rację?

piątek, 9 listopada 2012

za nic i za wszystko...

Weekend nad Odrą... Więc... nic, tylko się cieszyć. Maleńka siedzi sobie właśnie w marinie, patrzy w niebo i chyba jest szczęśliwa. A w głowie piosenka, usłyszała w samochodzie (znana jej tak dobrze):


"Mógłbyś zapytać, czy Cię kocham, ale wtedy otwierasz otchłanie. Więc jak widzisz, mój Kochany, to wcale nie jest takie dobre pytanie. Zapytaj za co cię kocham, bo to nieprawda, że kocha się za nic i to nieprawda, że za wszystko, zapytaj mnie o to, Kochany..."

czwartek, 8 listopada 2012

czy?

Co jest lepsze:

poświęcić swoją wolność, ale realizować marzenia
czy
być wolnym za cenę swoich marzeń???

środa, 7 listopada 2012

wobec nieznanego

Maleńka zatacza kręgi. Marzenia Maleńkiej zataczają kręgi.  Przychodzi taka chwila, gdy nie ma już żadnych racji dla następnego kroku. Nie wiesz czy spradasz, czy lecisz. Są tylko dwa słowa: tak i nie. Maleńka mówi tak, ale przysięga, że nie wie dlaczego. To znaczy, domyśla się co nią kieruje, ale nie potrafiłaby obronić tych argumentów.

A zatem...

Maleńka myśli o dwóch miejscach:



Przejście Północno- Zachodnie

i

Grenlandia


To się może udać.

poniedziałek, 5 listopada 2012

coaching 3

"w miejscu, w ktorym teraz jestes, nie znalazlas sie przypadkowo. ktos docenil twohe umiejetnosci - badz wiec z nich dumna. i nie boj sie decyzyjnosci. kieruj sie logika, nie emocjami. oceniaj prace czlonkow zespolu obiektuwnie. nie pozwol, aby znajomosc zycia prywatnego pracownikow jakkolwiek wplywala na prace. rozliczasz z konkretnych zadan - nie ma tu miejsca na sentymenty i nie ma zadnego "ale".

niedziela, 4 listopada 2012

o wirusach i innych potworach...

Dzisiejszy post Malenka pisze na tablecie, z gory wiec przeprasza za brak polskich znakow.

Malenka jest rozlozona na lopatki przez angine i zapalenie zatok. Ma wiec tydzien wyciety z zyciorysu. Dobrze, ze tylko tydzien, bo wczoraj wieczorem ledwo zyla, a jak ja dzisiaj rano zobaczyl Kardio, to sie troche przerazil. "Angina i zapalenie zatok" - podsumowal - "Malenka, wyglada na to, ze twoj organizm w koncu sie zbuntowal, przeciwko takiemu trybowi zycia". Zalecenie - oprocz calej gamy lekow (z ktorych i tak Malenka zrezygnuje, jak tylko poczuje sie lepiej), odpoczynek. Czekaja ja wiec przymusowe wakacje. Cale 3 dni. W weekend zamierza bowiem pojechac do mariny. Bez szalenstw oczywiscie (Kardio zagrozil bowiem, ze nigdzie jej nie zabierze, jesli dalej bedzie taka uparta, no i uraczyl Malenka wykladem o wirasach i ich skutkach - bleee...), ale za to jako pelnoprawny czlonek zeglarskiej ekipy :.

sobota, 3 listopada 2012

?!

X: "Jedyna nadzieja, że nie mówisz poważnie. Zdajesz sobie sprawę, że żadne z nas nie zrezygnuje ze swoich..."
Y: "A skąd wiesz? Jak się kocha, to się priorytety zmieniają."
X: "Sam dobrze wiesz, jak to jest, kiedy jedna strona się poświęca".
Y: "Nie, nie poświęca. Dokonuje wyboru".
X: "Głupie to życie, wiesz? W jednej chwili jesteś, czegoś chcesz, o czymś marzysz i nagle..."
Y: "I dlatego ważne jest tu i teraz."

czwartek, 1 listopada 2012

Grenlandia

Postanowienie (a może marzenie?): ZOBACZYĆ GRENLANDIĘ

Obecny status: W PRZYGOTOWANIU


Grenlandia była marzeniem, skrywanym gdzieś w podświadomości, głęboko, z dala od światła dziennego. Aż pewnego dnia zaczęło się ono dobijać do drzwi. Domaga się powietrza, słońca, realizacji... To jest jak... zew. Maleńka pracuje, podróżuje, a w sercu ma coś innego. Marzenie... które nagle dominuje całe życie. Wszystko zaczyna się kręcić wokół Grenlandii. I choć Maleńka zdaje sobie sprawę, że to nie będzie łatwa wyprawa, że może się zdarzyć wszystko - pragnienie zimnego lądu jest tak silne, że jest gotowa zaryzykować.

Ten, kto ryzykuje, ten żyje naprawdę.

Maleńką czeka teraz dużo pracy - raz, że taka wyprawa będzie wymagała dość sporo nakładów finansowych, co oznacza, że Maleńka będzie musiała wziąć dodatkowe zlecenia na tłumaczenia albo poszukać sobie jakiejść dodatkowej pracy na weekendy, a dwa - czas doskonalić umiejętności: musi jak najszybciej wypływać pod żaglami jeszcze 120 h, żeby móc ukończyć kurs sternika jachtowego, a potem popływać z najlepszymi, doskonaląc swoje umiejętności. Zdecydowała również, że konieczne będzie zrobienie kursu nurkowania pod lodem - nie odmówi sobie przecież tej przyjemności na Grenlandii :) Trzy - logistyka. Bilety lotnicze, rezerwacje, czartery łodzi - to wszystko musi być dopięte na ostatni guzik.

Z każdą chwilą, z każdą podjętą decyzją,  Maleńka czuje coraz wyraźniej zapach zimnego grenlandzkiego powietrza...

wtorek, 30 października 2012

o wyborach... małych i dużych...

Mówi się, że ktoś, kto ma miękkie serce, musi mieć twarde cztery litery.

Maleńkiej zawsze sie wydawało, że jest zdecydowana osobą. I co? I korpo postawiło ją w takiej sytuacji, że sama nie wie, na co się zdecydować. Wytypować dwie osoby... Dwie osoby, które usłyszą złą wiadomość... Wytypować - wedle jakich kryteriów? Najmniej efektywnej pracy? Ok - Maleńka bez wahania wskaże taką osobę, ale... pojawiaja się schody. Bo TA osoba ma trójkę dzieci. I potrzebna jest jej ta miesięczna pensja... Według wieku? Bo TA osoba jest młoda i znajdzie pracę? Nie do końca, biorąc pod uwagę specyfikę jej zajęcia i sytuację na rynku. A może według własnych sympatii i antypatii?

I tak oto Maleńka, naciskana przez górę, odwleka tą decyzję. I męczy się sama ze soba i swoimi wątpliwościami. Gubią ją ludzkie odruchy. Rozważała nawet drugą z opcji, ale... została uprzedzona, że ma nawet o tym nie myśleć. Więc???

poniedziałek, 29 października 2012

coaching 2

"Znaj swoją wartość. Wiesz kim jesteś i co potrafisz. Miej o sobie dobre zdanie. Nie pozwól, żeby ktoś podważył twoją pewność siebie. Szara myszka znika w kącie. Wychodzi człowiek z jasno sprecyzowanyhm celem."

piątek, 26 października 2012

odliczanie czas zacząć...

Do weekendu pozostało... 8h. Maleńka już odlicza czas. I nie może się doczekać.

Jupek w piątkowy wieczór robi imprezę urodzinową. Co prawda imprezy-imprezy nie przemawiają do niej, ale obiecała Kardio, że będzie mu towarzyszyć, więc stanie na wysokości zadania i będzie się dobrze bawiła. Towarzystwo zapowiada się nurkowo-rejsowe, toteż tematów do rozmów nie braknie... Może być całkiem fajnie. Sobota będzie sportowo - relaksacyjna. Obejdzie się co prawda bez wody - za to planowane są inne atrakcje. Będzie solidna dawka joggingu w wielkim mieście (oj, tak, będzie zimno :)) i kino (Skyfall :D) i włoska kolacja w bardzo fajnej knajpce. Niedziela - bardziej formalna. Matrona podobno szykuje niespodziankę, więc Maleńka się nie wywinie. Jak przystało jednak na grzeczną dziewczynkę, wróci do domu przed 22 (niech żyją nocne dyżury :))

I właśnie po takich weekendach Maleńka ma najwięcej wątpliwości, bo wie, że tak mogłoby być zawsze, a jednak... napełnia ją to lękiem... tym lękiem.

czwartek, 25 października 2012

źle...

Maleńka ma dzisiaj zły dzień. Smutny dzień. A może po prostu jest zmęczona. Czuje, że jakoś tak... łzy same cisną się jej do oczu. I wszystko kompiluje, albo psuje. I chyba...

Chyba nie umie kochać. Nie wie na pewno, bo ostatnio sama się gubi w swoich uczuciach. Ma mętlik w głowie i sercu. Przerażają ją jakiekolwiek próby deklaracji. Najchętniej uciekłaby wtedy. Zawsze opanowana, w takich sytuacjach panikuje. Po prostu. Zamyka uszy, żeby nie słyszeć. Boi się. Unika sytuacji, które postawiłyby ją przed wyborem, a przejawy czy sugestie uczuć obraca w żart. Zbudowała swój świat. Otoczyła go szczelnie murem. I załapała się na tym, że nie wyobraża sobie sytuacji, w której ten świat mógłby runąć, w której ktoś się w tym świecie pojawi. Dlatego czasem nawet z agresją atakuje osoby, które chcą wejść bez jej zgody w jej życie. Skupia się na wszystkim, ale nie na własnych odczuciach. Ucieka od tego najdalej, jak może. Balansuje na krawędzi...

środa, 24 października 2012

Maleńka czyta...

Maleńka zrobiła dziś checklistę, a na której znalazły się książki, które zamierza kupić i przeczytać w ciągu najbliższych 6 miesięcy. Króluje tutaj literatura faktu - Maleńka bowiem ostatnimi czasy zmienia swoje gusta literackie. A więc:

1) Wyprawa Kon-tiki + Kon-tiki. Tratwą przez Atlantyk (DVD); Thor Heyerdahl
2) Pozostawiony śmierci + Szalone eskapady; Nick Ward, Sinead O'Brien, Andrzej Urbańczyk
3) Dajcie im popływać + 180 stopni na południe (DVD); Yvon Chouinard
4) Adventure. 17 niesamowitych wypraw; Praca Zbiorowa
5) Dotykanie świata Marka Kamińskiego; Marian Kamiński, Marek Szymański
6) Antarktyczna podróż sir Ernesta Shackelton + Antarktyczna podróż sir Ernesta Shackelton, Kamiński i Mela. Razem na biegun, Południe (DVD); Alfred Lansing
7) Bermudzki Trójkąt Śmierci; Henryk Mąka
8) Dolce vita po polsku; Anna J. Dudek
9) Geografia szczęścia; Eric Weiner
10) Szlaki człowieka. Podróże drogami świata; Ted Conover
11) Żony polarników. Siedem niezwykłych historii; Kari Herbert
12) Raport specjalny; Praca Zbiorowa
13) Córka polarnika. Zapiski z krańca świata; Kari Herbert
14) Po omacku: W poszukiwaniu najgłębszego miejsca na ziemi; James M. Tabor
15) Utracone jachty; Paul Gelder
16) Kolebka nawigatorów; Karol Olgierd Borchardt
17) Szaman morski; Karol Olgierd Borchardt
18) Pasja życia; Jacek Pałkiewicz
19) Wraki, tragedie i katastrofy morskie; Nigel Cawthorne
20) Księga przygody; Janusz Czerwiński
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

wtorek, 23 października 2012

mądra rada starszej koleżanki

Maleńka miała dzisiaj swobodna rozmowę ze swoją szefową. I usłyszała mądra radę:

MA SIĘ TYLE PRACY, ILE SIĘ ZAGARNIE.


Coś w tym jest. I nie tylko w pracy, ale w życiu również.

poniedziałek, 22 października 2012

coaching 1

"Zawsze wyrażaj jasno to, co czujesz. Definiuj i precyzuj swoje uczucia. Nie bój się o nich mówić. Każdy emocjonalny stan będzie miał odbicie w tym, co robisz na co dzień, w każdej podejmowanej decyzji"

niedziela, 21 października 2012

decyzje

Dla Maleńkiej dzisiejszy dzień to nowy początek. Na razie zrobiła porządek. Postanowiła raz na zawsze odciąć pewne więzy, które ją trzymały i domówić niedomówienia. Wie, że jej serce nie może być w dwóch miejscach na raz. Została przyciśnięta do ściany. Skoro oczekuje się od niej konkretnych decyzji - oto są.

piątek, 19 października 2012

jesienna refleksja...

"Mile wloką się bez końca,całą noc pcham się na west Tu Mc Kenzie, David Thompsin,cała reszta z nimi też
Wytaczali dla mnie drogę wśród iskrzących lodem gór
W mroźnych wiatrach głos ich słyszę jak ze snu
Spróbuj chociaż raz north -westowe przejście zdobyc
Znajdź miejsca gdzie zimował franklin u beauforta wrót
Wykuj własny szlak przez kraj dziki i surowy
Przejdź drogą północ-zachód poza lód"...

Dwa najpiękniejsze zdania...

czwartek, 18 października 2012

wielki błękit

Niczym nieprzenikniona głębia błękitu
Tak doskonała w swojej prostocie
I tak nieskazitelnie czysta
Urzeka swoją nieskończonością
Hipnotyzuje swoim niezwykłym urokiem
Włada od wieków na Ziemi i na Niebie
Wszystkie istoty obsesyjnie spragnione poznania sekretu jej piękna
Ulegają nucie magii skrytej za błękitnym spojrzeniem
Jej cudownych oczu i aksamitnym dotykiem przeznaczenia
Cichy szept jej niebiańskiego głosu kołysze do snu miliony istnień
Nucąc ostatnią melodię pieśni o niespełnionych marzeniach...

/J.B./

poniedziałek, 15 października 2012

nie do opisania...

Poniedziałek, jakiego Maleńka nie lubi... Codzienność brutalnie uderzająca w weekendowe wspomnienia... Rozum twardo stąpa po ziemi, a serce... wariuje?

Trzy długie wieczory spędzone z Kardio. Trzy długie nocne rozmowy... Przy herbacie, na trzeźwo, o przeczuciach, uczuciach, celach, dążeniach i obawach. Szczerość? Całkowita. Relacja? Jeśli chodzi o wodę - partnerska. Jeśli chodzi o życie - Maleńka nie potrafi tego zdefiniować. To skomplikowane.

Zaczęło się od książki. "Mrok". Od nurkowania. Od pasji. Od życia człowieka, który tego życia nie ma, bo wszystko podporządkował przygodom. Kardio był bohaterem wieczoru. Wypuszczony na głębię... mówił... A Maleńka słuchała. I zaczęła rozumieć...

Sobota należała do Maleńkiej. To ona była "gwiazdą". To na niej była skupiona uwaga. I urzekła ją troska Kardio i... czułość, z jaką o nią dbał. I podczas nurkowania i po nurkowaniu, kiedy zmarznięta musiała się rozgrzać. I kiedy zmęczona po prostu zasnęła.. I w czasie nocnej rozmowy.

Kardio wiedział, jak bardzo Maleńka była wystraszona w czasie ćwiczenia oddychania partnerskiego na jednym automacie i cezy. Wiedział, że wróciły do niej obrazy z Ventotene, kiedy głęboko pod wodą stanęła oko w oko ze swoim życiem. Po raz kolejny powiedział Maleńkiej, że wie, że ona jest w każdym calu perfekcjonistką, ale nie musi być doskonała. Że jest człowiekiem i jak każdy człowiek ma prawo się bać i ma prawo popełniać błędy. I naprawiać je. Nie może rozpamiętywać tego, co było, bo strach nad nią zapanuje. Ma działać. To był wstęp do całego rozważania o życiu generalnie. O ogromnej ilości punktów wspólnych. O tym, że Maleńka nie może być rozbita pomiędzy dwoma miesjcami, że pewnie przyjdzie chwila, w której będzie musiała wybrać. Bo rozbita wewnętrznie twierdza nie potrafi się bronić. Bo zaw­sze trze­ba wie­dzieć, kiedy kończy się ja­kiś etap w życiu. Jeśli upar­cie chce­my w nim trwać dłużej niż to ko­nie­czne, tra­cimy ra­dość i sens te­go co przed nami. Momentami było naprawdę ciężko, ale... efektywnie. Bo Maleńka poukładała sobie w głowie to, co Kardio powiedział na tyle, że w niedzielne przedpołudnie, głęboko pod wodą, opanowała lęk i  po prostu bez obawy wyjęła automat z ust i wydychając powietrze nawet się uśmiechała. Wisiała w toni, w promieniach słońca wpadających w wodę, a jej usta zdobił szeroki banan i bąbelki wydychanego powietrza. Niezapomniane, fantastyczne, przeżycie... Nie do opisania. Nie do powtórzenia.

Po tym weekendzie Maleńka wie jeszcze jedną rzecz - że czeka ją jeszcze jedna poważna rozmowa. Zanim to wszytsko zajdzie do takiego punktu, z którego nie będzie już odwrotu...

"Nie musisz udawać, że jesteś silny,
nie musisz mówić, że wszystko jest dobrze,
nie martw się tym, co pomyślą inni,
jeśli musisz, płacz -
to dobrze wypłakać łzy do końca
tylko wtedy wróci uśmiech"
                                        /M. Aida/

niedziela, 14 października 2012

głębia...

Deszczowy, zimny poranek. Maleńka wstaje i stwierdza, że to, co zamierza zrobić jest bardzo szalone... ale się nie poddaje. Pakuje rzeczy i jedzie nurkować. Kiedy dociera na miejsce, przestaje padać. Uśmiecha się w głębi ducha i mówi głośni, że to będzie bardzo dobry dzień. Omawia nurkowanie z partnerem - celem jest autobus. Potem zakłada strój, płetwy i zmierza w kierunku zejścia...

Pianka powoli wypełnia się wodą. Jej chłód powoli dociera do ciała Maleńkiej. Wypuszcza powietrze. Wdech i wydech... Oddycha spokojnie pod wodą. Ostrożnie płynie do przodu w w tym pieknym świecie głębi. Unosi się w ciszy, którą przerywa jej oddech. I nagle... promienie słońca wpadają w wodę. Patrzy w górę na tą jasność i uświadamia sobie, jak bardzo jest szczęśliwa. Zanurza się głębiej wśród skał, zatopionych drzew, a z każdą chwilą wzrasta jej poczycie wolności...

piątek, 12 października 2012

czego pragną kobiety

Dzisiejsze przedpołudnie upłynęło Maleńkiej na dyskusji o tym, jak to z kobietami jest. A że teraz jest tutaj w mniejszości, bo na tym piętrze dominuja mężczyźni... dyskusja przybrała nieoczekiwany obrót :) Po raz pierwszy Maleńka została "zakrzyczana" :)

Wnioski z dyskusji sa następujące:

1) Kobieta nigdy nie jest zdecydowana (nie wie, czego chce) - "Zamówiłem sobie obiad. Pytam, czy Ona też chce. Mówi, że nie, po czym zaczyna dziobać z mojego talerza. Pytam ponownie, czy zamówieć jej to danie. A ona dalej uparcie mówi, że nie i dalej dziobie. Zagotowałem się". Tak, tak, Drodzy Panowie, bo czasem to zdecydowanie się jest trudne. My, Kobiety, musimy rozważyć wszystkie opcje, zanim podejmiemy decyzję, wobec czego czasami prosty wybór urasta w naszych oczach do rangi potężnego problemu. Ale mimo, tego nie odpuszczamy, dopóki nie osiągniemy naszego celu.

2) Kobieta zawsze ma rację - chcemy mieć rację, ale potrafimy się przyznac do błędu. jestesmy ambitne i dążymy do perfekcji, stąd nasze przeświadczenie o racji. A poza tym... to my na co dzień zajmujemy się dziećmi, rachunkami i domem, więc mamy wiekszą wiedzę o tych zagadnieniach. Stąd chcemy mieć rację w tych kwestiach i móc wykazać się na tym polu.

3) Kobieta nigdy nie ma sie w co ubrać - nasze wyczulenie na szczegóły może utrudniać podejmowanie decyzji na zakupach. Rozróżniamy więcej kolorów i spostrzegamy więcej szczegółów. W konsekwencji – więcej czasu zajmuje nam przeanalizowanie, na ile dana opcja jest korzystna. Poza tym przywiązujemy znaczne większą wagę do wyglądu niż Wy. Cierpliwości, Panowie!

4) Kobieta potrafi zrobić awanturę z niczego, a potem... obrazić się - Nie z niczego... czasem po prostu przez długi czas odpuszczamy, tłumimy w sobie jakąs gorycz i nagle... wybuchamy. Rozrzucone skarpety, brudne naczynia w zlewie, niedokładne odkurzenie czy zalegające śmieci - to tylko preteksty. A obrażanie się? "O co ci chodzi?"-"O nic!"-"To daj buziaka!"-"Niech ona ci da!!!" Obrażanie się to czasem zwykła zazdrość :)

5) Kobieta nie potrafi jasno powiedzieć, o co jej chodzi - "Przecież mogłeś się domyślić!!!" Jesteśmy specjalistakami od odczytywania emocji i tego samego oczekujemy od Was.

6) Kobieta portafi godzinami "nawijać" o emocjach i uczuciach - tak! Potrafimy to robić, bo od dzieciństwa jesteśmy tego uczone. Emocje mają dla nas duże znaczenie i pozwalają zakomunikowac otoczeniu nasz stan wewnętrzny. Tego samego oczekujemy od Was, Drodzy Mężczyźni. Chcemy słyszeć, że jesteśmy kochane, że się podobamy itd. W skrajnych sytuacjach potrafimy nawet płakać, wiec zamiast pytać nas o to, dlaczego płaczemy, przytulajcie nas!

czwartek, 11 października 2012

Wyczekane marzenia...

"Ale marzenia nie spełniają się ot tak. W tym cała ich magia. Że są wyczekane". /M. Wojciechowska/

Maleńka zweryfikowała listę swoich marzeń i oczekiwań. Wyznaczyła konkretne cele... Chce mieć do czego dażyć... Widzieć światełko w korytarzach codzienności... Tyle przecież się zmienia. Odkąd nurkuje, zupełnie zmieniła zapatrywania, nabrała odwagi do pokonywania swoich lęków i słabości, śni o wielkiej głębi i nie umie wytłumaczyć, skąd się to bierze...

Marzenia... dla Maleńkiej to słowo ma ogromne znaczenie. To jakby zapowiedź tego, czego może dokonać... Skąd się biorą? Z doświadczeń, z tego, co robi każdego dnia, z tego, co siedzi jej w głowie i co się jej bardzo podoba. Z tego, że otwiera oczy - nie można przecież dostrzec celu, nie patrząc. Z poszukiwania różnicy między niemożliwym a możliwym, która zależy od determinacji poszukującego. Maleńka nie potrafi i nie chce tego tłumaczyć. Po prostu marzy. Nie ważne, ile z tych marzeń się zrealizuje. Ważne, że ma na co czekać i o co zabiegać. Wszystko jest możliwe...

I tak... chciałaby skończyć zaawansowany kurs nurkowania ze specjalnością wrakową i wysokościową. I "tańczyć" w wodzie, i odkrywać głębiny. To jest to, co najbardziej się Maleńskiej podoba, co daje jej poczucie wolności... Chciałaby kupić własnyh sprzęt i nurkować wszędzie tam, gdzie będzie miała okazję... Chciałaby zanurkować w Islandii pomiędzy płytami tektonicznymi. Chciałaby pływać... Alaska, Norwegia, Arktyka, Karaiby, Grenlandia i przynajmniej raz w roku ukochane Włochy. Marzy o zostaniu sternikiem jachtowym i wyprawie przez Przejście Północno - Zachodnie. To wszystko bierze się z marzeń o podróżowaniu, które Maleńka uwielbia. Ciągnie ją także do ekstremów: chciałaby wziąć udział w rajdzie samochodowym (albo chociaż przejechać się po takim torze wyścigowym), chciałaby skoczyć na bungee, zjechać na via ferracie, wziąć udział w canyoningu i... skoczyć ze spadochronu (obiecaną na paralotnię na Żarze na wiosnę, ale to chyba nie to samo)... a do tego cała masa takich zwykłych , ludzkich marzeń, zwiazanych z praca i rodziną...

Wszytsko to sprawia, że Maleńka jest szczęśliwa... :)

środa, 10 października 2012

dogórynogami...

Maleńka czuje się dzisiaj... dość radośnie. Meżczyzna - trochę na przekór - napisał, że... się żeni :):):) Po 4 miesiącach znajomości... nieźle. Maleńka chciała rozkminić ten temat, ale stweirdziła, że nie ma to najmniejszego sensu. Przekora przekora, ale decyzję podjęła w lipcu i nic ta wiadomość nie zmieni. To nie jest już jej sprawa, więc nie specjalnie ją to ruszyło. Nawet życzyła Mężczyźnie szczęścia. Cóż za ironia :P

A poza tym - Wielkie Północne Miasto wita dziś chmurami i chłodem. Maleńka spędzi tam cały dzień i całą noc. I już tęskni. Po powrocie czeka ją przeprowadzka z parteru na VI piętro, wobec czego będzie miała ładne widoki siedziąc w pracy. Weekend zamierza zaś spędzić pod wodą, aczkolwiek przy tej temepraturze może być dość... rześko.

I refleksja - trzeba chwytać każdy dzień. I doceniać to, co się ma.

wtorek, 9 października 2012

Uspokojeni

Uspokojeni, dorośli, ukształtowani.
Pewną stopą depczemy uległy grunt.
Świat jest nasz.
Czy znamy siebie na wylot?
I nic nas nie zaskoczy?
Podniety wpisaliśmy w oprawne w skórę terminarzyki.
Więc nie zdziwi nas nic?
Nic nas nie zmieni?
Jesteśmy uspokojeni, dorośli, ukształtowani.
Nasz świat nie faluje jak morze.
A może....?
Tak.


/Banana Boat - Uspokojeni/

czwartek, 4 października 2012

powroty

Maleńkiej ciężko wrócić myślami na ziemię... 10 dni na morzu. Pływanie jachtem, wachty, nurkowania i szkolenia z naprawdę wspaniałą ekipą. Ten czas dał Maleńkiej do myślenia, nauczył nowych rzeczy i obfitował w różne doświadczenia...

Po pierwsze - Maleńka zdała sobie sprawę, że jest naprawdę szczęśliwa. Kiedy siedziała na dziobie jachtu, patrząc w gwieździste niebo, a wiatr owiewał jej twarz, kiedy schodziła pod wodę i nurkowała wśród ławic ryb, kiedy rozkoszowała się smakiem kuchni włoskiej w przytulnych tawernach, a nawet kiedy z miotłą ryżowa w ręku szorowała pokład -  sszystkie te momenty wyryły sie w jej pamięci trwałym śladem. uczucia, które jej wtedy towarzyszyły są nie do opisania.

Po drugie - utwierdziła się w przekonaniu, że trzeba chwytać chwilę i do maksimum wykorzystywać to, co daje jej los. Nie warto sie bać, nie warto słuchać opinii innych. Trzeba iść do przodu, żeby nic nie stracić, żeby później nie żałować, że miała szansę i jej nie wykorzystała.
Po trzecie - nauczyła sie pokory wobec natury. Człowiek w jej obliczu jest kruchą istotą. Pod wodą liczy sie spokój i szacunek dla przyrody. Dwie ekstremalne sytuacje... Dwie decyzje. Odwaga do walki o samą siebie. Test zaufania do partnera. Spokojny wydech. Szybkie myślenie. Uczucie powietrza wypełniającego płuca i znak "ok". Zawieszenie w toni. Spojrzenie w oczy i mimowolny delikatny uśmiech. oddychanie z jednego aparatu. Wynurzenie i opanowany atak paniki. Dotyk i świadomość, że nie stanie się nic złego...

Po czwarte - walczyła ze swoimi obawami. Po tych dwóch trudnych momentach Maleńka zarzekała się, że więcej pod wode nie zejdzie. Że nie będzie ryzykowała. A potem ubierała piankę, stawała na trapie i toczyła walkę ze sobą. Zawsze robiła krok do przodu, a czując chłód wody nie miała wątpliwości, że robi dobrze. Rozmawiając o tym usłyszała ważne słowa: "Maleńka, jesteś perfekcjonistką. Rozumiem to i wiem, jak to jest. Ale nie możesz być na siebie zła. Takie rzeczy zdarzają się najlepszym. Pozwól sobie na błędy. Pozwól sobie na porażki. Nie musisz być ciągle doskonała."

Po piąte - przebywanie sam na sam ze soba i swoimi uczuciami. Czego chce? Do czego dąży? Co jest ważne? Maleńka obserwowała więc, analizowała... Serce kłóciło sie jej z rozumem. Przeszło jej przez myśl, że może by jednak... spróbować? Nadal się nad tym zastanawia. Nad daniem szansy. Nad tą nocną rozmową w kokpicie przy księżycu rzucającym na wodę srebrną poświatę... Ale... jest za dużo "ale". Maleńka nie wie, czy jest gotowa. Nic z tego nie rozumie.

wtorek, 18 września 2012

przed podróżą

Za dwa dni Maleńka jedzie się szkolić. A przy okazji zamierza zrobić masę szalonych rzeczy: nurkować, wziąc udział w canyoningu, wykorzystać do maksimum via ferraty i... skoczyc na bungee. Nie chce za kilkanaście lat żałować, że czegoś nie zrobiła, bo brakło jej odwagi. Póki może, chce wykorzystać do maksimum okazje, które się nadażają, żeby się wyszaleć.

A teraz? Brakuje jej na wszytsko czasu, a doba jest zbyt krótka. udało się zorganizować firmową drużynę biegaczy, przeforsować kolejny cykl szkoleń, i pozamykać kilka ważnych spraw. W wielkim mieście u Maleńkiej natomiast jeden wielki galimatias. Fruwające rzeczy, stos ciuchów do prania i wyprasowania, lista rzeczy do zabrania ze sobą. Maleńka natomiast... nie może sobie znaleźć miejsca, błąka się z kąta w kąt. Zwala to na karb wyjazdu. Choć... może tak naprawdę to co innego? Może to tęsknota? Świadomość, że dwa weekendy spędzi daleko od domu? A może... może nagle, znajdując się w innym miejscu, straci poczucie bezpieczeństwa, które dają jej znajome ulice? Im Maleńka jest starsza, tym większe ma wątpliwości. No i nadal nie znalazła rozwiązania swojego kłopotu, więc nadal intensywnie myśli. Do tego musi w najbliższym czasie wybrać się na zakupy, bo odnotowała dośc duże braki w odzieży zimowej - musi więc kupić kurtkę :)

Maleńkiej przyszła do głowy jeszcze jedna myśl dzisiaj... ale o tym: ciiii...
A na koniec propozycja: muffiny krówkowe :)

piątek, 14 września 2012

bo kiedy czegoś naprawdę chcesz...

Przyjaciółka Maleńkiej będzie miała urodziny. Maleńka postanowiła więc ją zaskoczyć. I oprócz zwyczajnego prezentu, chce jej zrobić też prezent niezwyczajny. Wymaga on obecności Maleńkiej w małym mieście w piątkowe popołudnie i chwilowego opanowania kuchni. Przyjęcie urodzinowe ma być w sobotę, a Maleńka dowiedziała się, że w ów piątek, czyli dzień wcześniej, leci do jeszcze większego miasta. I jej idealny plan legł w gruzach, bo – prawdę mówiąc – nie wzięła poprawki na to, że jakiś wyjazd w tym dniu może się zdarzyć. Więc maleńka teraz kombinuje… I chyba będzie potrzebowała pomocy...
Maleńka wylatuje rano, wraca wieczorem. Planowo na lotnisku w wielkim mieście będzie o 20.45. Żeby przygotować niespodziankę potrzebuje ok. 2, 2,5 h + cały dzień na to, żeby niespodzianka mogła „dojść do siebie”.
Plan z przyjazdem do małego miasta w sobotni poranek odpada – nie ma szans na to, żeby zdążyć. Na ostatni piątkowy transport nie ma szans.
Opcja nr 2 zakładała wykorzystanie firmocar’a, ale też odpadła, bo od niedawna mają wmontowane nadajniki i Maleńka musiałaby się tłumaczyć.
Opcja nr 3 – własny pojazd – nie wchodzi w grę: jako że płynie w rejs i nie pojawi się w domu przez najbliższe 3 tygodnie (chyba J), nie odważy się zostawić go na parkingu na tak długo.
Opcję nr 4, po telefonie do taty, Maleńka również odrzuciła. Jak na złość, wtedy tata Maleńkiej nie da rady wtedy jej odebrać i zawieźć do małego miasteczka.
Maleńka wymyśliła więc, że może uda się jej przygotować tą niespodziankę w wielkim mieście i przywieźć ją ze sobą w sobotę. Ten pomysł też został odrzucony: to się nie uda z kilku powodów.
Cała sprawa zatrzymała się więc w punkcie 0.
O 20.45 w ów piątkowy wieczór  Maleńka stanie na płycie lotniska i musi się stamtąd jakoś dostać do domu. Póki co, nie ma pomysłu jak to zrobić. Ale jeśli się jej to uda (a musi się udać, choćby Maleńka miała wymyślić kapsułę czasu), to przygotuje niespodziankę, nawet kosztem zarwanej nocy i zaskoczy Przyjaciółkę. Wierzy, że kiedy się czegoś bardzo chce, to „cały Wszechświat sprzyja”…

czwartek, 13 września 2012

z nosem przy szybie...

Maleńka lubi te chwile w podróży, kiedy z głową oparta o okno pociągu lub autokaru obserwuje zmieniające się krajobrazy. To dla niej czas na zastanowienie się nad przemijaniem i nad tym, do czego dąży…
Wczesny ranek. Za oknem jeszcze mrok, ludzie w wielkim mieście spokojnie sobie śpią. U Maleńkiej tymczasem dzwoni budzik. Cisza poranka napawa ja spokojem. Wtedy ma czas na sprawdzenie poczty, rozmowy z mamą, wypicie gorącej malinowej herbaty, przeczytanie fragmentu książki czy posłuchanie muzyki. Nigdzie się nie spieszy… Lubi swój dom. Kiedy jednak jest w podróży, nowy dzień wita najczęściej w jakimś obcym miejscu. Nigdy nie przepadała za hotelami. Bo kojarzą jej się z brakiem przynależności, z pustka i samotnością. Nic tam do niej nie należy. Przyjeżdża, wyjeżdża. Takie samo wrażenie miała wczoraj rano. Na szczęście dzień w jeszcze większym mieście minął jej dość szybko. Późnym wieczorem więc, zmęczona co prawda, ale zadowolona, zajęła miejsce przy oknie pociągu i rozmyślała…
Jak niewiele potrzeba, żeby się zgubić? Wystarczy jakieś obce miejsce, pociąg, który nagle w nocy zatrzyma się na nieznanej stacji, opóźniony samolot, inne lotnisko, winda między piętrami, a ty w tej windzie, w ciemności. I nagle nie wiesz, gdzie jesteś. Zdarzenia stają się nieprzewidywalne.  Codzienna rutyna zostaje zburzona.  I wtedy właśnie docenia się urok zwyczajności, znajome melodie, te same ścieżki, te same gesty, to nasze dobrze znane życie. Wtedy, kiedy ogarnia nas lęk przed nieznanym.  Maleńka lubi takie powiedzenie, że „ze wszystkich zmartwień, którymi trapisz się w życiu, przynajmniej dziewięćdziesiąt procent jest niepotrzebnych. Doświadczeni tym lękiem tracimy gdzieś radość, boimy się, że zaraz, lada chwila, coś złego może się zdarzyć. W tych wszystkich obawach gubi się niepowtarzalny smak życia... Może właśnie rozwiązaniem jest tu odrobina lekkomyślności, beztroski? Zwyczajne chwytanie dnia i cieszenie się z każdej chwili? Uśmiechnięcie się do napotkanego na ulicy człowieka? Spontaniczny telefon do przyjaciela? Niespodzianka? Zaskoczenie bliskich czymś zupełnie nowym? Prezent bez okazji, ot tak? Może właśnie widząc w oczach drugiego człowieka radość, odnajdujemy siebie?

wtorek, 11 września 2012

Maleńka w ferworze walki...

Maleńka znów o pracy: oszaleje! Ponieważ wyższe stanowiska organizuja całą mase szkoleń dla tych, którzy już jakiś czas z nami są, a mimo to robią błędy, postanowiono do całego tego cyklu (albo cyrku - jak kto woli) włączyć Maleńką. Dlatego tez przez najbliższe dwa tygodnie ma odwiedzić kilka wielkich miast. I tu zaczęły sie schody. Gdyby miała jechać sama, nie byłoby żadnego problemu. Planuje ze zwierzchnikiem spotkanie, odbiera firmowy bilet, jedzie, robi, co musi, wraca. I nie stwarza milionów problemów.

Tymczasem sprawa się skomplikowała już w poniedziałek. Dwa miasta dzień po dniu. Pyta szanownych kolegów i koleżanki, z którymi ma jechać, o godzinę czwartkowego spotkania. A oni, że to jeszcze nie jest ustalone. No to ok, niech więc sie dowiedzą. Dowiedzieli się: pierwsze o 12:30. No to zadowolona Maleńka zgłosiła rezerwację biletu. W międzyczasie zmieniła się im koncepcja. Raz, że odpadło piątkowe miasto. Dwa, że dyskusji został poddany środek transportu. Samochód? Pociąg? Samolot? Autokar? a może w ogóle helikopter? Albo kapsuła czasu? Śmieszne to wszystko. "Maleńka, jedziemy samochodem. Podejmiesz się prowadzenia do wielkiego miasta?" - "Nie ma sprawy". No to Maleńka odwołała rezerwacje biletu. Dwie minuty później - "maleńka, wiesz co, my się jednak nie będziemy w 4 (!) gniotły w samochodzie. jedziemy pociągiem" - "Ok, na pewno?" - "No w sumie tak, jest jeszcze bus, ale w pociągu mamy więcej miejsca". Więc Maleńka znów zarezerwowała ten cholerny sieciowy bilet.

I myślała, że wyjdzie z siebie i stanie obok.

poniedziałek, 10 września 2012

chwile szczęścia...

Gdyby Maleńka miała powiedzieć, czy jest szczęśliwa, odrzekłaby bez wahania, że tak. Ma wszystko, czego człowiek do szczęścia może potrzebować: jest zdrowa, ma pracę, kochającą rodzinę, dach nad głową... Nasunęła jej się dzisiaj właśnie taka refleksja, że wszystko w życiu dzieje się po coś. Negatywne zdarzenia miały ją czegoś nauczyć. Nauczyły. Na nowo zdefiniowały słowo "przyjaciel". Pokazały drogę, którą chce iść. Pozwoliły dokonać wyborów. Dały możliwość odkrycia skarbu, który czasem gdzieś się Maleńkiej chował...

piątek, 7 września 2012

podziękuj...

Podziękuj człowieku
za chwile szczęścia
za dłoń w dłoni
za uśmiech

Podziękuj człowieku
za każdy poranek
za filiżankę kawy
za słońce

Podziękuj człowieku
za ciepłą kołdrę
za długie rozmowy
za księżyc
Podziękuj człowieku
za drugiego człowieka

czwartek, 6 września 2012

poranna myśl do śniadania

Zbyt późno pos­ta­wiona krop­ka spra­wia, że poz­wa­lamy się so­bie zgu­bić po drodze o wiele ra­zy za dużo.

środa, 5 września 2012

autor, którego Maleńka lubi...

"Przed wielo­ma la­ty pe­wien pus­telnik, zna­ny później ja­ko święty Sa­win, mie­szkał w jed­nej z oko­licznych grot. Vis­cos było wówczas przyg­ra­nicznym mias­teczkiem, za­lud­nionym przez zbiegłych ban­dytów, prze­myt­ników, pros­ty­tut­ki, łotrów i awan­turników poszu­kujących to­warzys­twa ludzi so­bie po­dob­nych, mor­derców zbierających siły przed ko­lejną rze­zią. Naj­gor­szy z nich Arab imieniem Ahab, pa­nował nad całą oko­licą, ściągając og­romne po­dat­ki od wieśniaków, którzy sta­rali się mi­mo wszys­tko ja­koś wiązać ko­niec z końcem i god­nie żyć. Pew­ne­go dnia Sa­win opuścił swoją grotę, udał się do do­mu Acha­ba i pop­ro­sił go o nocleg.

- Czyżbyś nic o mnie nie słyszał? - ro­ześmiał sie­szy­der­czo Ahab - Jes­tem łot­rem, który ściął wiele głów na tych ziemiach. Two­je życie nic dla mnie nie znaczy.

- Wiem o tym - od­rzekł Sa­win. - Ale dość już mam mo­jej pus­telni i chciałbym przy­naj­mniej jedną noc spędzić pod twoim dachem.

Aha­bowi nie w smak była sława święte­go, która mogła równać się tyl­ko z je­go sławą - nie chciał się nią dzieliś z kimś tak słabym jak Sa­win. Dla­tego pos­ta­nowił za­bić go jeszcze tej sa­mej no­cy, aby po­kazać wszyt­kim, że to on jest je­dynym praw­dzi­wym władcą Viscos.

Ja­kiś czas gawędzi­li. Aha­ba po­ruszyły słowa świete­go, jed­nak był człowiekiem po­dej­rzli­wym i od daw­na nie wie­rzył już w Dob­ro. Wska­zał Sa­wino­wi i ku przes­trodze zaczął os­trzyć nóż. Sa­win przyglądał mu się przez ja­kiś czas, po czym zam­knął oczy i zasnął.

Ahab os­trzył nóż przez całą noc. Wczes­nym ran­kiem, gdy Sa­win obudził się, uj­rzał Aha­ba płaczące­go przy je­go posłaniu.

- Nie wys­traszyłeś się mnie, ani też pochop­nie nie osądziłeś. Ty pier­wszy spędziłeś noc pod moim dachem, wierząc że jes­tem dob­ry i zdol­ny dać schro­nienie pot­rze­bującym. Po­nieważ uwie­rzyłeś, że mogę postąpić uczci­wie, nie mogłem zro­bić inaczej.

Z dnia na dzień Ahab porzu­cił ban­dyckie życie i zaczął na swoim te­renie wpro­wadzać zmiany. Wte­dy to Vis­cos przes­tało być przyg­ra­niczną kryjówką dla szu­mowin i stało się ośrod­kiem handlu.

Oto co po­win­naś wie­dzieć i o czym po­win­naś zaw­sze pa­miętać."

                                                                                                                                 /P.Coelho - Demon i Panna Prym/

wtorek, 4 września 2012

powroty

Maleńka, którą wypełnia jakiś taki wewnętrzny spokój. Wczoraj... Tak, wczorajsze popłudnie było przełomowe. Zrobiła coś, nad czym się zastanawiała od długiego czasu. Nie sadziła, że wzbudzi to w niej takie emocje. Ale to zdecydowanie był ten moment, w którym wróciła na przetarte szlaki.

Dzisiaj marzy się Maleńkiej szklanka gorącej kawy z wanilią i bita śmietaną albo gorąca biała czekolada z truskawkami serwowana tylko w jednym miesjcy w wielkim mieście, bo pogoda nie dopisuje. A ponieważ Młody właśnie napisał, że przyjechał i ma po południu czas, to zabierze go ze sobą :) przy okazji doradzi Maleńkiej na zakupach, bo ona - jak to kobieta - zawsze ma problem z tym, czy kupić niebieskie spodnie czy kremową sukienkę :):):)

piątek, 31 sierpnia 2012

Maleńka się denerwuje

Maleńka dzisiaj bardzo się zdenerwowała. Bardzo, bardzo. Jak to jest, że ludzie nigdy nie są zadowoleni? I że nigdy nie można im dogodzić? I że myślą jedynie o swoim interesie? I że potrafia tak zagmatwać jasną sytuację???

Tydzień temu Grajek narzekał, że jak wróci Pani Dudkowa, to może sie okazać, że nie ma co robić. Tak, tak... Grajek poczuł się zagrożony. Sprawa przybrała inny obrót i Pani Dudkowa owszem, wróci, ale gdzie indziej. No bo wrócić musi. To nic, że pewnie na miesiąc, góra dwa. I co? I Grajek znów jest niezadowolony!!! No bo w sumie przydałaby mu się osoba, która - gdy on jest zajęty "pracą" - mogłaby go odciążyć. Tak.... Jasne...

czwartek, 30 sierpnia 2012

bezcenne słowa Trolla

"Maleńka, pamiętasz swój pierwszy dzień w pracy? - zapytał Troll.
"Trollu, to było 1,5 roku temu... Pamiętam, że nikogo nie znałam, a wszyscy  coś ode mnie chcieli" - odrzekła Maleńka.
"Maleńka, to ja powiem Ci, jak ja to widziałem: przyszła do firmy taka malutka, wylękniona, niepewna siebie szara myszka, która miała ochotę schować się w najciemniejszy zakamarek i robić swoje. A dzisiaj, po 1,5 roku widzę, że ta szara myszka jest pewną siebie i swoich umiejętności kobietą, która z uśmiechem na twarzy przekazuje wiedzę 30-40 innym osobom na sali, nie boi się tego i wie, jak ich "ujarzmić", kiedy trzeba.A do tego wygląda jak milion dolarów. Moje gratulacje".

wtorek, 28 sierpnia 2012

widzieć siebie, jak odbicie...

Maleńka jest zabiegana. Nie ma co - lekko nie jest. Ale to, co robi, sprawia jej przyjemność :)

Wczoraj późnym wieczorem rozmawiała z Przyjaciółką przez telefon o tysiącu rzeczy. Wiedziala od dawna, że są, jak siostry, a mimo to, była bardzo zaskoczona tym, co usłyszała. Po pierwsze - Przyjaciółka pomyślała o niej i sięgnęła po telefon dokładnie w momencie, gdy dzwoniła Maleńka. Po drugie - Maleńka miała przeczucie, że coś Przyjaciółkę trapi i się nie pomyliła. Po trzecie, rozmawiając o tym, co by się nam przydało w domu, co warto by mieć i co obie chciałyby dostać, Maleńka powiedziała, że fajnym pomysłem na prezent dla niej jest drewniane pudełko na herbaty i że właśnie oglądała takie na allegro. I w tym momencie usłyszała w słuchawce śmiech Przyjaciółki... bo Przyjaciółka myślała dokładnie o tym samym i też oglądała te same pudełka!!! Niemożliwe??? A jednak :)

czwartek, 23 sierpnia 2012

podoba mi się... bardzo...

Brawa dla fundacji Mamy i Taty za wartościową kampanię.

Bo miłość to nie jakiś naiwny film. To projekt na całe życie o który trzeba dbać i codziennie o niego walczyć. http://www.milosc.info.pl/

spot reklamowy tutaj.

środa, 22 sierpnia 2012

na wysokich obrotach

Maleńka w jeszcze większym mieście. Dzisiaj, jutro i w przyszły czwartek. Musi tam być. Wczoraj, przed wyjazdem, nie mogła sobie znaleźć miejsca, chodziła z kąta w kąt... czuła się tak jakoś dziwnie... Intuicja dochodziła do głosu i budziła się w niej tęsknota... i chyba pierwszy raz tak naprawdę próbowała jej nie posłuchać...

I dalej by tak było, gdyby nie fakt, że jej głowa skupiła się na czymś innym - Maleńka za 28 dni wyjeżdża w rejs, o którym marzyła. Organizują go znajomi, a ponieważ Jupi ma własną firmę szkoleniową, postanowił ten fakt wykorzystać. Będzie się więc szkoliła pod kątem pracy, dzięki czemu firma partycypuje w kosztach. Maleńka ma więc 2 w 1 - przyjemność plus obowiązki. Wilk syty i owca cała. Wielki błękit czeka...

Skąd pomysł na to szaleństwo? Otóż... Maleńka jest bardzo spokojna w domu, więc aby zachować równowagę, potrzebuje poza nim emocji skrajnie ekstremalnych. Lubi adrenalinę, ale wszystko w granicach zdrowego rozsądku i bez zbędnego ryzyka. Nigdy nie ustawia poprzeczki na tyle wysoko, żeby mogło się jej coś stać. Wspinaczka, nurkowanie, skok ze spadochronem, via ferrata, żeglowanie - nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. I właśnie te ekstremalne wyzwania uczą ją walki o siebie w życiu codziennym. To trudne do wytlmaczenia, ale dzięki nim wraca do domu silniejsza, bogatsza o nowe doświadczenia, które potrafi przełożyć na grunt normalności...

Zawsze się zastanawiała, co ludzie widzą fascynującego pod wodą? Kiedy jednak znalazła się na dnie, z możliwością swobodnego oddychania, poczuła się przez chwilę jak Alicja w Krainie Czarów. Jakby była po drugiej stronie lustra. Straciła głowę. 15-18 metrów pod wodą i nagle staje się częścią ekosystemu.

Prócz nurkowania - szybka jazda samochodem. I marzenie o wyścigach na torze samochodowym.  I o skoku ze spadochronem.

Ktoś powie, że to męskie sporty... Maleńka nie lubi stereotypów mówiących, że kobieta sprawdza się tylko w domu, a adrenalina jest przynależna mężczyznom. Uważa, że kobieta, które wyskoczy z samolotu lub szybciej ruszy na światłach, a później wróci do domu i przygotuje dla rodziny wspaniałą kolację, jest naprawdę kobieca :)

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

wieczór z kinem hiszpańskim

W poniedziałkowy poranek Maleńka z żalem wspomina miniony weekend - były przetwory, było bieganie i było wspaniałe niedzielne popołudnie... A wieczorem - seans filmowy :)

Maleńka, która bardzo lubi hiszpańskie kino, oglądała oczywiście niegdyś film Fernando Gonzáleza Moliny "Trzy metry nad niebem", z Maríą Valverde i Mario Casasem w rolach głównych. Obraz sentymentalny, bajkowy, przesłodzony, dla nastolatków - owszem. Ale za to piękny. Historia dwójki młodych ludzi z zupełnie innych światów, spokojnej Babi i szalonego Hugo. Narodziła się między nimi niekonwencjonalna miłość, za którą przyszło im zapłacić wysoką cenę... Maleńka płakała na tym filmie jak bóbr i uplasowął się oczywiście na wyższym miejscu niż sławna "Szkoła uczuć".

Wczoraj zaś Maleńka postanowiła obejrzeć drugą część, a mianowicie: "Tylko Ciebie chcę". Hugo wrócił z Londynu - wszystko się zmieniło. Czy jednak potrafi zapomnieć Babi? Nie zdradzam żadnych innych szczegółów - chętni niech obejrzą. Zdaniem Maleńkiej - warto...

piątek, 17 sierpnia 2012

smaki lata contra clubbing

Zbliża się czas firmowej integracji. A Maleńka jakoś nie ma ochoty nigdzie iść. Rozważa wszystkie za i przeciw… Przeważa ta druga strona – przeciw. Parę dużych imprez ma już za sobą. Obfitowały w nie przecież czasy studenckie, zwłaszcza ostatnie lata. I wtedy było to ok. Maleńka, patrząc wstecz, zdała sobie sprawę, że ten czas pozwolił jej się wyszumieć, że to był taki spóźniony młodzieńczy bunt, dzięki któremu dostrzegła, czego chce i co tak naprawdę jest ważne. Teraz nie czuje potrzeby zabawy do białego rana przy dźwiękach klubowej muzyki z osobami, które ledwie zna (albo nie zna ich wcale). Woli spokojne zacisze domowe i małe świętowanie z tymi, którzy są obok niej zawsze, a nie tylko „od święta”. A Alkohol i dobre jedzenie? Jeśli Maleńka odczuje potrzebę napicia się czegoś mocniejszego, to wypije lampkę wina ze swoich domowych zapasów. Jeśli będzie chciała zjeść – ugotuje sobie jakiś smakołyk. Nie ma może dyplomu zawodowej kucharki i nie zawsze wszystko jej wychodzi, ale gotowanie daje jej radość. No i ciągle się uczy łączyć smaki…
A propos gotowania – dzisiaj Maleńka zabiera się za powidła śliwkowe. Szkoda, żeby 5 kg pysznych owoców się zmarnowało… Planuje też w sobotę zająć się dżemem malinowym, ale nie wie, czy znajdzie na to chwilę. Potem pozostanie jeszcze przygotowanie dżemu brzoskwiniowego (a brzoskwinia w ogrodzie w tym roku obrodziła nadzwyczajnie) oraz soku z aronii i agrestu. Na koniec wszystkie słoiki ładnie ozdobi i zamknie w domowej spiżarni, żeby w środku zimy, otwierając wieczko, przypomnieć sobie smak i zapach lata…

czwartek, 16 sierpnia 2012

bez pośpiechu

Maleńka jest w bardzo dobrym nastroju. Wstała rano z jakimś dziwnym uczuciem spokoju i nie zdenerwował jej nawet długi korek ani fakt, że jechała do wielkiego miasta prawie 2,5 h. A poza tym wpadła do pracy taka radosna, rozszczebiotana, zabierając klucz wymieniła parę zdań z ochroną i recepcją, kupiła maliny i nawet udało jej się podziękować Pani Sprzątającej, która właśnie kończyła zmianę, za ten czysty kubek :) Ten pozytywny nastrój trwa i trwa... i nawet paskudna pogodna nie jest w stanie go zepsuć. Marzy się Maleńkiej bujany fotel i filiżanka gęstej gorącej czekolady doprawionej wanilią...

wtorek, 14 sierpnia 2012

wyczucie chwili...

Kto? Co? Jak? Gdzie? Z kim? Dyplomacja wymaga wiedzy. Wiedza wymaga rozsądku. Rozsądek wymaga oddzielenia prawdy w plotek. Maleńka się uczy, co może powiedzieć, a co przemilczeć. Już wie, że rozmowy nieformalne wymagają zapytania o sprawy błahe, jak np. urlop czy samopoczucie. Absolutnie zakazane są tematy delikatne. Przy rozmowach formalnych - nie ma sentymentów, tylko interesy... Będzie ciężko...

A poza tym - plany na długi weekend Maleńka ma konkretne. Najpierw upiecze bułeczki z malinami, które jutro rano spałaszuje na śniadanie :) Zaiste, któlewskie śniadanie zamierza sobie zaserwować. Później poczyta I tom książki, na która polowała, zabierze psa na długi spacer, a wieczorem pojedzie do Przyjaciółki, która od niedzieli suszy jej o to głowę :):):) Zamierza też wybrać się z Młodą na zakupy, zrobić pikle, obejrzeć zaległe filmy i troche pobiegać. W niedzielę natomiast spotyka się w wielkim mieście z Iksińską, co pewnie zaowocuje kolejnymi pięknymi zdjęciami, bo Iksińska zawsze nosi ze sobą aparat i ma dziwny talent uwieczniania chwili :):):) To będzie spokojny, relaksacyjny długi weekend :):):)

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

symfonicznie...

..."Proza życia to przyjaźni kat pęka cienka nić
telewizor meble mały fiat oto marzeń szczyt
hej prorocy moi z gniewnych lat obrastacie w tłuszcz
już was w swoje szpony dopadł szmal zdrada płynie z ust"...
                                                                                /Perfect - Nie płacz Ewka/

Maleńka odgrzebała stare płyty... "Prefect symfonicznie"... same pozytywne wspomnienia... Szczeniackie lata... Aj... :)

http://www.youtube.com/watch?v=m54WNWCUAE8&feature=player_embedded

czwartek, 9 sierpnia 2012

spacer wieczorową porą...

Maleńka postanowiła wrócić wczoraj do domu na piechotę. Ot, taki spacer w piekny, sierpniowy wieczór. Szła więc powoli, obserwując. Wielkie miasto w okresie wakacyjnym jest dośc spokojne. Monotonne, można by rzec. Pustki w przejeżdżających tramwajach, pustki w sklepach i na ulicach... Względna cisza... Maleńka napwała się taką chwilą...

wtorek, 7 sierpnia 2012

"żyj, póki możesz, bo tak młoda nie bedziesz już nigdy"

Dzień spotkań. I rozmów. Tych ważnych. Decydujących. Kształtujących życie na najbliższe miesiące. Maleńka ma mieszane uczucia. I chyba się boi. A może to nie strach?

Maleńka miała dziś pierwsze spotkanie z Panią Bliźnięta. I nie było to łatwe... Nastapi w najbliższym czasie zupełne przeorganizowanie jej obowiązków i zadań. I będzie to wymagało od niej ogromnej mobliności. Bo w poniedziałek może być w wielkim mieście, a we środę na drugim końcu kraju. Potencjał, perfekcjonizm i spryt - to zadecydowało, że wybór padł na Maleńką. Czeka ją kontakt ze specyficznym gronem odbiorców. Będzie przekazywała im wiedzę. Konkretna wiedzę. B2B. I nie może powiedzieć, że się nie cieszy, bo zawsze to cos nowego, rozwijającego i pozwalającego na zawodową realizację. A mimo to ma obawy, czy sobie poradzi...

A co do rozmowy z Panią Bliźnięta - są pytania, które, zdaniem Maleńkiej, nie powinny nigdy paść, a które tylko kobieta może zadać kobiecie. Do tych pytań zalicza się pytania o związek, ewentualne małżeństwo i macierzyństwo. Maleńkiej wydaje się, że to sprawa całkowicie prywatna, indywidualna, która nie powinna miec wpływu na plany zawodowe. Czy kobieta realizująca się na polu rodzinnym jest gorszym pracownikiem? Czy bycie matką skreśla mobliność? Mimo to takie pytania są normą, wpływają na decyzyjność i obiektywizm. Maleńka wyszła więc mocno zniesmaczona...

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

w letargu

Maleńka musi wziąć się w garść, bo ostatnio przypomina zombi. To, co się teraz dzieje, wykańcza ją psychicznie i fizycznie. Próbuje sie odnaleźć w całej tej sytuacji, ale odcięcie nici powiązań nie jest łatwe. Gdzieś w sercu zostało zasiane ziarno wątpliwości, które w krótkim czasie zaczęło kiełkować i nie daje Maleńkiej spokoju. Gdyby tylko mogła wyłączyć myślenie... Do tego te wszystkie zmiany, które się dokonują i efekt nie jest najlepszy - Maleńka bezwiednie wykonuje swoją pracę, prowadzi samochód, je i śpi (o ile ten stan można nazwać spaniem - to raczej przejście w tryb czuwania, bo spokojnym wypoczynkiem tego nie można nazwać). Straciła ochotę na bieganie, rowery, wyjścia i rozmowy. Zapadła w swoisty letarg. I gdyby nie mus - nie wychodziłaby z domu.

Nie wie, co jest gorsze: mieć nadzieję, czy ją zupełnie stracić. Zadaje sobie pytania o sens utrzymywania relacji z osobami, z którymi jej już dawno nie po drodze. Zastanawia się, czy to co nazywa miłością i związkiem, nie jest tak naprawdę ucieczką przed samotnością i zalepianiem dziury po straconych uczuciach. Ma bowiem wrażenie, że wyłącznie daje, że ciągle się poświęca, że popełnia jakiś błąd, że nie docenia siebie, że nie umie brać...

Jedno jest pewne - Maleńka musi się wziąć w garść i w ciągu tego tygodnia wrócić do formy. Potrzeba jej porządnego kopa w cztery litery, mocnych słów bez użalania się nad nią i sporej dawki energii... Zdrowo rozumiany egoizm – to jest to...

piątek, 3 sierpnia 2012

rewolucje małe i duże

W wielkim mieście wielkie zmiany. Życie Maleńkiej wywrócone do góry nogami, świat stanął na głowie. I dobrze. Bo rewolucje są czasem bardzo potrzebne…
Maleńka przekonuje się za każdym razem, że nie ma tak źle, żeby nie mogło być lepiej. I że ktoś/coś nad nią czuwa. Bogowie – jak rzekłaby Pani Profesor. I że słowo ma sprawczą moc. We środę narzekała bowiem na Gada. Wczoraj Gad odszedł. A raczej został zmieniony na Panią Bliźnięta. Zdaniem Maleńkiej – na lepsze. Bo Pani Bliźnięta jest kompetentna, asertywna i konkretna. No i jest w wielkim mieście. Do tego Maleńkiej się marzył przeskok o kolejny szczebelek w tej drabinie. Przeskok również nastąpił. Mama Maleńkiej miała problem, z którym się borykała – Maleńka ten problem rozwiązała, choć bez pomocy kogoś/czegoś na górze się nie obeszło.
I jak tu nie być zadowolonym???

środa, 1 sierpnia 2012

granice

Ten dzień przyniósł  Maleńkiej nieoczekiwany  splot zdarzeń. Upewnił w pewnym postanowieniu. Pokazał, że niektórzy ludzie po prostu nie nadają się do pełnienia pewnych funkcji. Można stać wysoko w hierarchii i.. nie cieszyć się szacunkiem. Maleńka się strasznie zawiodła, a Gad złapał dzisiaj tyle punktów minusowych, ile to możliwe. Raz, że nie ma własnego zdania; dwa, że nie staje w obronie swoich ludzi; trzy, że brakuje mu cywilnej odwagi do postawienia spraw jasno; cztery, że nie ma go, kiedy jest potrzebny i nie traktuje zespołu, jako całości; pięć, że przekazuje (a raczej nie przekazuje) ważne informacje drogą telefoniczno-skype’owo-videokonferencyjnie, zamiast tak normalnie, w cztery oczy.  Maleńką najbardziej ruszyło to, że musi się dowiadywać wszystkiego okrężną drogą, już po fakcie, od innych, bo Gad nie raczył jej poinformować o tym, co się ma wydarzyć…
Maleńka utwierdziła się wobec powyższego w przekonaniu, że najważniejsze są granice. Robienie swojego, pilnowanie swoich spraw i wreszcie ta najpoważniejsza – ta, która oddziela ją od ludzi, z którymi pracuje. Nie należy zanadto się zbliżać, zawierać przyjaźni. Postanowiła więc wytyczyć granice oddzielające ją od reszty świata. W którymś momencie trzeba bowiem podjąć decyzję. Cóż… Ludzie potrafią paskudnie nabałaganić …  
W swoim postanowieniu Maleńka trwała jednak krótko. Doszła do wniosku, że granice nie chronią człowieka przed innymi ludźmi, one odgradzają człowieka od świata. Życie jest pokręcone. Tacy już jesteśmy. ..
Morał tego dnia nasuwa się Maleńkiej sam: można zmarnować życie wytyczając granice, albo przeżyć życie przekraczając je… I owszem, przekraczanie niektórych jest zbyt niebezpieczne, ale wie jedno -jeśli człowiek jest gotów zaryzykować, widok z drugiej strony zapiera dech w piersiach.

wtorek, 31 lipca 2012

więcej szkody, niż... szkody?

Maleńka w pewnych sytuacjach jest za mało asertywna. Nie umie powiedzieć "nie", kiedy pojawiaja się czyjeś łzy. A powinna. Powinna wczoraj po prostu odwrócić się, odejść i trwać w swoim postanowieniu... Tymczasem nie zrobiła tego. Zapierała się w myślach długo, krzycząc i szalejąc, aż w końcu - przyparta do ściany własnymi uczuciami, współczuciem, żalem (?) i obawami - uległa... Bo nie lubi ranić bliskich osób, bo wie, że gdyby sie sprzeciwiła, przyniosłoby to więcej szkody, niż jej zgoda. Teraz to już sama nie wie...

poniedziałek, 30 lipca 2012

pytań ciąg dalszy

Pytanie "kim jestem" nie daje Maleńkiej spokoju, wobec czego postanowiła kontynuować rozważanie, tym razem w kontekście swojego otoczenia.

 A więc? Kim Maleńka jest dla Ciebie, Czytelniczko/Czytelniku???

niedziela, 29 lipca 2012

zdefiniować siebie...


Nie da się poznać, siebie do końca, 
Część się odbije tylko w cudzych oczach.

Nigdy nie poznasz, sam siebie do końca, 
Część się odbije tylko w cudzych oczach...

/Irena – Jeszcze nie teraz/


Słowa tej piosenki sprawiły, że Maleńka zaczęła szukać odpowiedzi na pytanie: „kim właściwie jestem?”. To jest niezwykle trudne poszukiwanie, gdzieś z zakamarkach serca... Bo Maleńka, pełna wątpliwości, nie umie powiedzieć nic na pewno, a zna siebie na tyle, na ile opiszą ją inni. Więc?

Przede wszystkim Maleńka jest kobietą, z krwi i kości, z wszystkimi wadami i zaletami tego stanu. Czasem humorzastą, czasem radosną. Bezgranicznie oddaną  tym, których kocha . Kobietą o miękkim sercu, które czasem potrafi płatać całkiem niezłe figle.  Kobietą marzącą o tym, że pewnego dnia tata poprowadzi ją do ołtarza, a ona, szczęśliwa, ubrana w białą sukienkę, będzie szła u jego boku. Kobietą, która zostanie kiedyś matką. Kobietą kochająca i kochaną.
Po drugie – Maleńka jest córką. „Córeczka tatusia” – tę dwójkę łączy niepowtarzalna więź, którą może zrozumieć tylko ktoś, kto sam jest ojcem. Te same radości, te same pomysły, te same charaktery. Podobieństwa w sposobie gestykulowania, mówienia, w zachowaniu. Wzajemne oddanie. Tata Maleńkiej zrobiłby dla niej wszystko… Co do tego, Maleńka nie ma wątpliwości… A mama? Mama jest od rozmawiania i pocieszania, od uczenia i radzenia w trudnych sytuacjach, od przytulania i całej masy innych spraw. To z nią Maleńka potrafi kłócić się czasami tak, że lecą pioruny. Bo – co coraz częściej można zauważyć – Maleńka jest wierną kopią swojej mamy. I ilekroć zapiera się, że jest inaczej, tylekroć zauważa, że robi dokładnie to, co ona.
Maleńka jest również przyjaciółką. I jest z tego dumna. 18 lat temu los postawił na jej drodze osobę, z którą do dziś buduje relację. Co tu dużo mówić: bywało różnie. Były radości i smutki, wielkie kłótnie, urodziny, nocne rozmowy i całkiem spontaniczne decyzje. Były kłopoty i wzajemna pomoc. Były wspólne sukcesy. Choć czasem Maleńka nie widzi swojej Przyjaciółki przez długi czas, gdy się spotykają, rozmawiają ze sobą, jakby minęło od ich ostatniego spotkania pięć minut. Nie ma nic lepszego od świadomości,  że gdzieś, nawet daleko, jest ktoś, do kogo możesz zadzwonić o każdej porze dnia i nocy, kto cię wysłucha, pocieszy, a kiedy trzeba – skrytykuje i „postawi do pionu”.
Na samym końcu - Maleńka jest pracownikiem. Chyba nie takim złym. Stara się wykonywać powierzone jej zadania jak najlepiej. I ta praca, póki co, daje jej satysfakcję. I nawet, kiedy mówi, że ma dość, w duszy uśmiecha się do siebie, bo wie, że da radę. Jest zadowolona, choć nie wyklucza zmian.
Próba definicji siebie… Chyba udana. Maleńka zdaje sobie sprawę, że pewnie przeoczyła jeszcze parę rzeczy. Jest świadoma tego, że każdy człowiek, którego spotyka na swojej drodze, odbiera ją indywidualnie i widzi w niej inną Maleńką. Dla niektórych może być koleżanką, dla innych nieznajomą spotkaną w sklepie. Dla jednych może być ładna, dla innych brzydka. Nieważne. Liczy się to, że jest. Taka niezdefiniowana, niedoskonała…

sobota, 28 lipca 2012

bieganie


Maleńka z niecierpliwością czeka na wieczór. Bo wieczorem będzie mogła w końcu rzucić wszystko, zamienić szpilki na buty sportowe i pobiegać... Skąd się wzięło Maleńkiej to bieganie? Z mody? Z pogoni za pięknem?  Otóż nie… 

Maleńka od zawsze była fanką roweru. A zwłaszcza rowerowych zajęć grupowych, które motywują, dodają energii i sprawiają masę radości.  I tak sobie jeździła – najpierw godzinę tygodniowo, potem już codziennie. Kiedy jednak w zeszłym roku kostka odmówiła posłuszeństwa, Maleńka musiała zrobić przerwę. No i ta przerwa… ogólnie rzecz biorąc to nie był najlepszy pomysł… Koniec końców przełom nastąpił w listopadzie, kiedy to padło hasło: „dość!”, rowery wróciły do programu dnia. Są w nim po dziś dzień jako numer jeden.  Teraz zaś, kiedy wielkie miasto opustoszało, zajęcia coraz częściej są odwoływane. Do tego dochodzi  praca Maleńkiej, która często nie pozwala określić się godzinowo i fakt, że Maleńka nie wydaje pieniędzy na karnety, ale korzysta z dobrodziejstw firmowego pakietu, obejmującego pewną srebrną kartę, która to karta z kolei również posiada ograniczenia odnośnie ilości dziennych wejść (ale za to daje szerokie spektrum możliwości :):):)). Doliczając jeszcze „komfort” przebywania w sali rowerowej podczas upałów, Maleńka podjęła decyzję o spożytkowaniu swoich zasobów energii w inny sposób – biegając właśnie. Dla siebie przede wszystkim. Dla własnego zdrowia, kondycji i aby pobyć ze sobą.  Tak oto polubiła taką formę aktywności. Muzyka, otwarta przestrzeń, wiatr we włosach… Poczucie wolności… I ograniczenia narzucone wyłącznie przez organizm…  


Z każdym dniem Maleńka stawia sobie poprzeczkę coraz wyżej – a że walka daje jej satysfakcję…
Reszta to tylko efekty uboczne :)

piątek, 27 lipca 2012

nocna refleksja

Miłość jest krucha, a my nie zawsze potrafimy o nią dbać. Jakoś sobie radzimy, robiąc, co w naszej mocy, mając nadzieję, że się uda. Mimo, że szanse są małe...

czwartek, 26 lipca 2012

chwila zastanowienia nad wierszem...


Ponieważ Maleńka jest humanistką (zdecydowanie z wyboru :)), od czasu do czasu lubi sięgać do rożnych tomików poezji. Bawi się poezją, szuka inspiracji, fascynuje się znaczeniami słów. Wiersze skłaniają ją do głębszej refleksji nad samą sobą i nad światem, uczą wypowiadania własnych myśli. Niosą to "piękno codzienności", którego człowiek szuka w natłoku wydarzeń. Pozwalają na chwilę oderwać się od rutyny... 


Dzisiaj Maleńka po raz kolejny zachwyciła się ulubionym wierszem jej zdecydowanie ulubionego poety:


1

Nic dziwnego
że nie jest oblubienicą
prawdziwych mężczyzn

generałów
atletów władzy
despotów

przez wieki idzie za nimi
ta płaczliwa stara panna
w okropnym kapeluszu Armii Zbawienia
napomina

wyciąga z lamusa
portret Sokratesa
krzyżyk ulepiony z chleba
stare słowa

- a wokół huczy wspaniałe życie
rumiane jak rzeźnia o poranku

prawie ją można pochować
w srebrnej szkatułce
niewinnych pamiątek

jest coraz mniejsza
jak włos w gardle
jak brzęczenia w uchu


2

mój boże
żeby ona była trochę młodsza
trochę ładniejsza

szła z duchem czasu
kołysała się w biodrach
w takt modnej muzyki

może wówczas pokochali by ją
prawdziwi mężczyźni
generałowie atleci władzy despoci

żeby zadbała o siebie
wyglądała po ludzku
jak Liz Taylor
albo Bogini Zwycięstwa



ale od niej wionie
zapach naftaliny
sznuruje usta
powtarza wielkie Nie

nieznośna w swoim uporze
śmieszna jak strach na wróble
jak sen anarchisty
jak żywoty świętych 

/Z. Herbert - Pan Cogito o cnocie/

środa, 25 lipca 2012

lista życzeń


Wielkość człowieka polega na jego postanowieniu, by być silniejszym niż warunki czasu i życia” /A. Camus/

Codziennie dokonujemy wyborów. Codziennie podejmujemy mniej lub bardziej ważne decyzje. I czynimy postanowienia… Będę robił/a to, nie będę robił/a tego… Maleńka również w chwili zrywu pomyślała, że warto zrobić sobie listę tego, co chce i zamierza robić w najbliższym czasie. Uznała to za bardzo rozsądny pomysł biorąc pod uwagę fakt, że jest dość zabiegana, a jej życie staje na głowie, zatacza kręgi i przynosi zupełnie niespodziewane wydarzenia. No i oczywiście uwzględniła w tym pewną dozę własnego szaleństwa… 

Postanowiła więc zapisać się na kurs włoskiego w biznesie i zrobić certyfikat, zacząć studia podyplomowe, zaplanować wiosenny wyjazd Szwajcaria/Włochy, wyremontować kuchnię, rozpocząć poszukiwania nowej pracy i wrócić do domu (!), uzupełnić kolekcję książek o kilka pozycji i zdecydowanie więcej czasu poświęcać najbliższym.

Maleńka popatrzyła na stworzony przez siebie plan i stwierdziła, że część punków jest "do zrobienia", część będzie musiała poczekać, a na część musi wziąć poprawkę. Najważniejsze, że próbuje nadać kształt własnym marzeniom...

wtorek, 24 lipca 2012

popołudniowy błogostan...

Jest taka chwila w ciągu dnia, kiedy Maleńka czuje się błogo. Mimo, że dookoła kręci się świat, komputery pracują, telefony dzwonią, a ludzie rozmawiają, ona - zasłuchana w ulubione piosenki, zapatrzona w błekit nieba- odpływa. Wtedy marzy, planuje, zastanawia się. Wtedy rodzą się wszystkie szalone i mniej szalone pomysły.

 To jest jej chwila szczęścia...

poniedziałek, 23 lipca 2012

poniedziałkowo...

Maleńka nie lubi poniedziałków...

Wstaje wtedy bardzo, bardzo wcześnie, kiedy większość normalnych ludzi jeszcze śpi, je śniadanie, bierze kąpiel i jedzie do wielkiego miasta. Wpada do mieszkania, ubiera sukienkę, wkłada szpilki, po czym pędzi do pracy. Zabiera z biurka kubek (dziękując w duchu, że dzięki Pani Sprzątającej zawsze jest czysty), robi kawę i zajmuje się bieżącymi zadaniami - czyta maile, drukuje dokumenty, odwiedza kancelarię i przegląda otrzymana pocztę, załatwia sprawy (jak to możliwe, że tyle sie ich nazbierało przez weekend?), przygotowuje zestawienia, odbiera telefony i chodzi na różne spotkania. Wszystko to zajmuje sporo czasu i kosztuje masę energii, wobec czego, jeszcze przed obiadem, Maleńka ma dość, a jej nerwy są mocno nadszarpnięte. Robiąc kolejną kawę z uporem maniaka powtarza, że nienawidzi takich dni i w myślach błaga, żeby mogła już iść do domu.

Zerka na zegarek. Jak na złość jednak wskazówki przesuwają się bardzo powoli. Maleńka pisze więc kolejne pisma, odpowiada na wiadomości, rozmawia z klientami, dokonuje poprawek i czuwa nad prawidłowością pewnych procesów. A że to początek tygodnia - wszystko się kumuluje, atakuje ze zdwojoną siłą. Ludzie, wybudzeni z "weekendowego snu", przypominają sobie o sprawach do załatwienia i uderzają do Maleńkiej. Wraca więc do mieszkania zdenerwowana i zmęczona... Nie byłaby jednak sobą, gdyby nie wykorzystała resztek energii na rower albo bieganie.

Wieczorem zaś, słuchając muzyki, zakopuje się w swojej ulubionej pościeli, żeby nabrać sił na cały tydzień, który przecież dopiero się rozpoczyna...

niedziela, 22 lipca 2012

sprawa się rypła

Maleńka od kilku dni zastanawia się, czego naprawdę chce. Jeszcze do niedawna miała idealny plan uwzględniający Mężczyznę. A dokładniej – jego wyidealizowany, oparty na dawnych przesłankach, obraz. Po dniu, w którym serce i umysł zdawały się wołać: „uciekaj!”, ciągle jeszcze miała nadzieję. Tak. Wiedziała, że to nie to, wiedziała, że realne powodzenie całego przedsięwzięcia jest równe zeru, wiedziała, że cała sytuacja jest wręcz absurdalna i wiedziała, że nic od Niego nie chce, a mimo to, gdzieś głęboko, dawała Mu szansę… Sentymenty są jednak sentymentami… Maleńka doszła w końcu do wniosku, że w sumie… może… tak jakoś… nie byłoby to głupie?! I tak sobie w tym bajkowym świecie trwała, widząc się u boku Mężczyzny. Naiwna, prawda???
A potem, jak zwykle, okazało się, że odrzucony Mężczyzna ma inny plan na życie i absolutnie nie zamierza prosić Maleńkiej o łaskę, ani o ochłapy uczuć. Pojawił się na scenie trzeci aktor. A właściwie aktorka – Kobieta Mężczyzny.
 Maleńka przez dwa dni udawała, że nic się nie stało, że jej to nie rusza, ani nie obchodzi. Okłamywała samą siebie i świat wokół. Dopiero dziś nie wytrzymała i się rozkleiła. Zabolał ją upadek idealnego obrazu, który stworzyła jej głowa. Zabolała ta odrobina nadziei. Nie, nie kocha Mężczyzny, ale poczuła się zazdrosna… Bo Kobieta Mężczyzny zajęła należne jej w wyidealizowanym życiu Mężczyzny miejsce. Skomplikowana sprawa i Maleńka ma świadomość, że jak najszybciej musi sprostać tej sytuacji i stawić czoła swoim uczuciom, bo inaczej będzie bardzo źle. Na początek postanowiła więc zerwać całkowicie kontakt z Mężczyzną, unikać jakichkolwiek spotkań, nie rozmawiać, nie myśleć o nim (wszystkie zdjęcia w kawałkach wylądowały w koszu na śmieci, numer telefonu zniknął z książki kontaktów, podobnie jak mail , numer gg i skype), absolutnie nie pozwalać sercu na wycinanie takich numerów i zająć się na razie wyłącznie pracą (z przerwami na sport J).
Ergo – póki co Maleńka nie ma ani czasu, ani ochoty na zabawę w miłość, a potencjalnego kandydata czeka długa i wyboista droga, nim skruszy mur, którym się otoczyła i zajmie należne mu u jej boku miejsce...