środa, 26 grudnia 2012

pożegnania

Wszystkie pożegnania są trudne, zwłaszcza w takim czasie. Nieważne, czy żegnamy się z osobami, z marzeniami, z pragnieniami, z iluzjami... Dziś Maleńka zdała sobie sprawę w tego, że musi się rozstać z czymś, co do tej pory wydawało jej się oczywiste. Był moment, że uwierzyła w to, w co chciałą wierzyć, że zaczyna się dla niej bajka. A potem, dzień po dniu, przychodziło rozczarowanie. I choć nie chciała dopuszczać do siebie tej myśli... Źle zdefiniowała tą relację. Nie może być tak, że to jedna strona się angażuje. Nie może być tak, że pozostają niedopowiedzenia. Przyjaźń wymaga obecności: bycia zawsze, o każdej godzinie. Nie tylko od święta i nie tylko z doskoku. To powstrzymywanie się od wydawania sądów, akceptacja, umiejętność bronienia drugiej osoby za wszelką cenę. To pamięć, bez względu na okoliczności. To długie rozmowy. To to uczucie, kiedy coś się dzieje i sięgasz po telefon, żeby zadzwonić i opowiedzieć tej drugiej osobie o wydarzeniach. To chęć zostawienia wszystkiego i spędzania razem czasu. To szczerość i prowadzenie dobrą drogą. To umiejętność przełamiania własnych lęków, słabości i nieśmiałości. Tego wszystkiego Maleńkiej brakło w tej relacji. W gruzach legło jej wyobrażenie. Popatrzyła z dużego dystansu. Wydała wyrok. Smutna refleksja, ale czuje, że to się nie może udać, że kolejna "przyjaźń" umrze śmiercią naturalną. Może jeszcze nie teraz, ale z czasem. Dzień po dniu będzie dalej i dalej, by w końcu nie móc wrócić. Chyba, że zdarzy się cud.

sobota, 22 grudnia 2012

urodzinowo

Dzisiejszy dzień jest dla Maleńkiem wyjątkowy. To czas, który zawsze stwarza okazję do podsumowań. Jaki był więc ten kolejny rok?

Przede wszystkim intensywny. Pełen zmian. I odkryć. I pasji. Na polu zawodowym przyniósł zmianę działu, stanowiska, przełożonego. Zmianę na lepsze. Chyba. Maleńka zaczęła również robić rzeczy, o których dotychczas tylko marzyła. Czerwcowa Norwegia pozwoliła jej na poznanie siebie. Płynąc między fiordami poczuła się naprawdę wolna i szczęśliwa. A to zaowocowało rejsem po Wyspach Pontyjskich i nurkowaniami. I tym, że tak pięknie udało się jej to połączyć ze szkoleniem.I tym, że zrobiła międzynarodowy certyfikat. I tym, że na morzy odnalazła siebie, jakkolwiek patetycznie to brzmi. Leżąc na dziobie jachtu pod gwieździstym niebem poczuła, czym jest szczęście. Nie wyobraża sobie teraz, że mogłoby być inaczej. Woda przyniosła jej wszystko, czego potrzebowała. Nauczyła pokory i pozwoliła docenić to, co jest ważne. A ten rok był również okresem, w którym Maleńka zrobiła porządek w sferze przyjaźni, wyrzucił to, co zbędne, podniosła rangę tego, co wspaniałe.

Jednego Maleńka jest pewna - nic już nie jest takie samo. Ale to dobrze, że wszystko idzie naprzód. Na kolejne 12 miesięcy Maleńka ma masę planów, tych szalonych i tych spokojnych. I chciałaby, żeby dopisywało jej szczęście.

niedziela, 16 grudnia 2012

by M.M.

"Ja cię błagam gorąco, na wszystkie świętości: nie myśl. Nic już nie myśl, nigdy. Bo jak ty, nie daj Boże, zaczynasz myśleć, to nam to wyraźnie szkodzi na życiorys."

niedziela, 9 grudnia 2012

szansa

No więc... Maleńka, którą miotają ostatnio sprzeczne uczucia, postawnowiła sprawdzić, czy aby na pewno... I dała szansę.

sobota, 8 grudnia 2012

drgania

Maleńka ma weekend refleksji. Im bliżej jej urodzin, świąt i końca roku, tym bardziej skłonna jest do podsumowań. Ma wrażenie bowiem, że coś się w jej życiu skończyło, że zamknął się kolejny etap. Młodzieńcze, naiwne myśli zamknęła w pudle i schowała głęboko. Wkroczyła w dorosłe życie, w którym sama musi decydować, co wybrać. Dotarła do momentu, w którym wie, że nie może stać jedną nogą tu, a drugą tam. Musi podjąć decyzję...

Wczoraj, kiedy wracała z jeszcze większego miasta, poczuła coś. W momencie, gdy pociąg późnym wieczorem wjeżdzał na dworzec w wielkim mieście, Maleńkiej drgnęło serce, a na ustach wymalował się uśmiech. "Wielkie miasto trzeba było oswoić, żeby być tu szczęśliwą" - taka myśl przebiegła jej po głowie.

I choć upiera się, że wróci w rodzinne strony, ma świadomość, że nieprędko to nastąpi. Pozwoliła losowi wybrać i to on dokonał za nią wyboru, a ta wczorajsza reakcja była tylko przypieczętowaniem decyzji....

piątek, 7 grudnia 2012

chimera w panoptikum iluzji

z objęć ciepłej pościeli 
wyrywa ją
TĘSKNOTA
w  jej sny
słodkie i kolorowe
wkrada się siny poranek
niczym ZŁODZIEJ
otwiera oczy
dziewczyna z plakatu
biegnie przez miasto
woda w czajniku
bulgocze z ROZPACZY
ona wie
ona czuje
ona MUSI

głowa przy szybie
zimowe krajobrazy
kalejdoskop
głos spikera
to tutaj przecież
tłum się spieszy
uderza ją CHŁÓD
cztery koła
brama ogromna
pik – pik
i już jest
w wielkiej sali
bicie SERCA
myśli nieposłuszne
kawa gorąca

w jej oczach blask
poświata ekranu
bo nie radość
rozum szalejący
projekcja obrazów
chce tego
nie chce tamtego
czy aby jednak
na pewno
pulsującą krew
zbywa  UŚMIECHEM
zna swoje miejsce
po wszystkim wie
że wielkie miasto
trzeba było OSWOIĆ

poniedziałek, 3 grudnia 2012

w grudniowe noce...

No i mamy grudzień... Maleńka nie może się nadziwić, jak ten czas ucieka. 19 dni i bedzie o rok starsza... A za równie 3 tygodnie święta...  Potem Nowy Rok... Czas ucieka.

Maleńka ma mnóstwo pracy. Podróżuje pomiędzy małym miastem, wielkim miastem i jeszcze większym miastem. Lepsze to niż pomysł osadzenia jej na stałe w tym trzecim miejscu. Jest ciężko, ale nie traci dobrego nastroju. Czeka na Mikołaja :) Tak, tak, wie, że jest za duża, żeby w Niego wierzyć... :P Dlatego sama zamierza paradować w czwartek w czerwonej czapeczce, albo - w bardziej obciachowej wersji - w rogach renifera :)

W weekend pokonała postawioną sobie poprzeczkę - 23 km. Jest z siebie dumna. Skończyła też czytać książkę o Elżbiecie I - XVI wiek, wojny angielsko-hiszpańskie, Wielka Armada: to tematy, które ostatnio ją wciagają, fascynują i pchają do zgłębiania historycznej wiedzy.

No i jeszcze niedzielny wieczór, kóry odbija się jej czkawką. Rozmiawiała z Kardio i... i sama nie wie, co do niego czuje. Z jednej strony nie widzi się w zaproponowanej roli, a z drugiej... a z drugiej jest dla Maleńkiej cholernie ważny. Nie powiedziała mu tego, co chciała powiedzieć. Nie mogła. Dopóki jasno nie zdefiniuje swoich uczuć, nic nie zrobi. A tych uczuć nie jest pewna. Są dni, kiedy nie przestaje o nim myśleć. Kiedy nie widzi go dłużej, tęskni. Wybierając ciuch zastanawia się, czy jemu się spodoba. A mimo to, kiedy dochodzi do rozmowy, kiedy sprawa jest postawiona jasno - ucieka. Boi się? Może... A może po prostu zbyt długo była sama, żeby teraz ot tak, oddać wolność. Robi teraz co chce, kiedy chce i z kim chce i nie wyobraża sobie, że ktoś mógłby jej powiedzieć stop. Nie chce angażować się z związek bez przyszłości, na odległość. Nie ma szans go utrzymać, bo wcześniej czy później zmienią się priorytety. I... i serce ciagnie ją w innym kierunku, troche platonicznym, ale nie niemożliwym...