piątek, 31 sierpnia 2012

Maleńka się denerwuje

Maleńka dzisiaj bardzo się zdenerwowała. Bardzo, bardzo. Jak to jest, że ludzie nigdy nie są zadowoleni? I że nigdy nie można im dogodzić? I że myślą jedynie o swoim interesie? I że potrafia tak zagmatwać jasną sytuację???

Tydzień temu Grajek narzekał, że jak wróci Pani Dudkowa, to może sie okazać, że nie ma co robić. Tak, tak... Grajek poczuł się zagrożony. Sprawa przybrała inny obrót i Pani Dudkowa owszem, wróci, ale gdzie indziej. No bo wrócić musi. To nic, że pewnie na miesiąc, góra dwa. I co? I Grajek znów jest niezadowolony!!! No bo w sumie przydałaby mu się osoba, która - gdy on jest zajęty "pracą" - mogłaby go odciążyć. Tak.... Jasne...

czwartek, 30 sierpnia 2012

bezcenne słowa Trolla

"Maleńka, pamiętasz swój pierwszy dzień w pracy? - zapytał Troll.
"Trollu, to było 1,5 roku temu... Pamiętam, że nikogo nie znałam, a wszyscy  coś ode mnie chcieli" - odrzekła Maleńka.
"Maleńka, to ja powiem Ci, jak ja to widziałem: przyszła do firmy taka malutka, wylękniona, niepewna siebie szara myszka, która miała ochotę schować się w najciemniejszy zakamarek i robić swoje. A dzisiaj, po 1,5 roku widzę, że ta szara myszka jest pewną siebie i swoich umiejętności kobietą, która z uśmiechem na twarzy przekazuje wiedzę 30-40 innym osobom na sali, nie boi się tego i wie, jak ich "ujarzmić", kiedy trzeba.A do tego wygląda jak milion dolarów. Moje gratulacje".

wtorek, 28 sierpnia 2012

widzieć siebie, jak odbicie...

Maleńka jest zabiegana. Nie ma co - lekko nie jest. Ale to, co robi, sprawia jej przyjemność :)

Wczoraj późnym wieczorem rozmawiała z Przyjaciółką przez telefon o tysiącu rzeczy. Wiedziala od dawna, że są, jak siostry, a mimo to, była bardzo zaskoczona tym, co usłyszała. Po pierwsze - Przyjaciółka pomyślała o niej i sięgnęła po telefon dokładnie w momencie, gdy dzwoniła Maleńka. Po drugie - Maleńka miała przeczucie, że coś Przyjaciółkę trapi i się nie pomyliła. Po trzecie, rozmawiając o tym, co by się nam przydało w domu, co warto by mieć i co obie chciałyby dostać, Maleńka powiedziała, że fajnym pomysłem na prezent dla niej jest drewniane pudełko na herbaty i że właśnie oglądała takie na allegro. I w tym momencie usłyszała w słuchawce śmiech Przyjaciółki... bo Przyjaciółka myślała dokładnie o tym samym i też oglądała te same pudełka!!! Niemożliwe??? A jednak :)

czwartek, 23 sierpnia 2012

podoba mi się... bardzo...

Brawa dla fundacji Mamy i Taty za wartościową kampanię.

Bo miłość to nie jakiś naiwny film. To projekt na całe życie o który trzeba dbać i codziennie o niego walczyć. http://www.milosc.info.pl/

spot reklamowy tutaj.

środa, 22 sierpnia 2012

na wysokich obrotach

Maleńka w jeszcze większym mieście. Dzisiaj, jutro i w przyszły czwartek. Musi tam być. Wczoraj, przed wyjazdem, nie mogła sobie znaleźć miejsca, chodziła z kąta w kąt... czuła się tak jakoś dziwnie... Intuicja dochodziła do głosu i budziła się w niej tęsknota... i chyba pierwszy raz tak naprawdę próbowała jej nie posłuchać...

I dalej by tak było, gdyby nie fakt, że jej głowa skupiła się na czymś innym - Maleńka za 28 dni wyjeżdża w rejs, o którym marzyła. Organizują go znajomi, a ponieważ Jupi ma własną firmę szkoleniową, postanowił ten fakt wykorzystać. Będzie się więc szkoliła pod kątem pracy, dzięki czemu firma partycypuje w kosztach. Maleńka ma więc 2 w 1 - przyjemność plus obowiązki. Wilk syty i owca cała. Wielki błękit czeka...

Skąd pomysł na to szaleństwo? Otóż... Maleńka jest bardzo spokojna w domu, więc aby zachować równowagę, potrzebuje poza nim emocji skrajnie ekstremalnych. Lubi adrenalinę, ale wszystko w granicach zdrowego rozsądku i bez zbędnego ryzyka. Nigdy nie ustawia poprzeczki na tyle wysoko, żeby mogło się jej coś stać. Wspinaczka, nurkowanie, skok ze spadochronem, via ferrata, żeglowanie - nie ma dla niej rzeczy niemożliwych. I właśnie te ekstremalne wyzwania uczą ją walki o siebie w życiu codziennym. To trudne do wytlmaczenia, ale dzięki nim wraca do domu silniejsza, bogatsza o nowe doświadczenia, które potrafi przełożyć na grunt normalności...

Zawsze się zastanawiała, co ludzie widzą fascynującego pod wodą? Kiedy jednak znalazła się na dnie, z możliwością swobodnego oddychania, poczuła się przez chwilę jak Alicja w Krainie Czarów. Jakby była po drugiej stronie lustra. Straciła głowę. 15-18 metrów pod wodą i nagle staje się częścią ekosystemu.

Prócz nurkowania - szybka jazda samochodem. I marzenie o wyścigach na torze samochodowym.  I o skoku ze spadochronem.

Ktoś powie, że to męskie sporty... Maleńka nie lubi stereotypów mówiących, że kobieta sprawdza się tylko w domu, a adrenalina jest przynależna mężczyznom. Uważa, że kobieta, które wyskoczy z samolotu lub szybciej ruszy na światłach, a później wróci do domu i przygotuje dla rodziny wspaniałą kolację, jest naprawdę kobieca :)

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

wieczór z kinem hiszpańskim

W poniedziałkowy poranek Maleńka z żalem wspomina miniony weekend - były przetwory, było bieganie i było wspaniałe niedzielne popołudnie... A wieczorem - seans filmowy :)

Maleńka, która bardzo lubi hiszpańskie kino, oglądała oczywiście niegdyś film Fernando Gonzáleza Moliny "Trzy metry nad niebem", z Maríą Valverde i Mario Casasem w rolach głównych. Obraz sentymentalny, bajkowy, przesłodzony, dla nastolatków - owszem. Ale za to piękny. Historia dwójki młodych ludzi z zupełnie innych światów, spokojnej Babi i szalonego Hugo. Narodziła się między nimi niekonwencjonalna miłość, za którą przyszło im zapłacić wysoką cenę... Maleńka płakała na tym filmie jak bóbr i uplasowął się oczywiście na wyższym miejscu niż sławna "Szkoła uczuć".

Wczoraj zaś Maleńka postanowiła obejrzeć drugą część, a mianowicie: "Tylko Ciebie chcę". Hugo wrócił z Londynu - wszystko się zmieniło. Czy jednak potrafi zapomnieć Babi? Nie zdradzam żadnych innych szczegółów - chętni niech obejrzą. Zdaniem Maleńkiej - warto...

piątek, 17 sierpnia 2012

smaki lata contra clubbing

Zbliża się czas firmowej integracji. A Maleńka jakoś nie ma ochoty nigdzie iść. Rozważa wszystkie za i przeciw… Przeważa ta druga strona – przeciw. Parę dużych imprez ma już za sobą. Obfitowały w nie przecież czasy studenckie, zwłaszcza ostatnie lata. I wtedy było to ok. Maleńka, patrząc wstecz, zdała sobie sprawę, że ten czas pozwolił jej się wyszumieć, że to był taki spóźniony młodzieńczy bunt, dzięki któremu dostrzegła, czego chce i co tak naprawdę jest ważne. Teraz nie czuje potrzeby zabawy do białego rana przy dźwiękach klubowej muzyki z osobami, które ledwie zna (albo nie zna ich wcale). Woli spokojne zacisze domowe i małe świętowanie z tymi, którzy są obok niej zawsze, a nie tylko „od święta”. A Alkohol i dobre jedzenie? Jeśli Maleńka odczuje potrzebę napicia się czegoś mocniejszego, to wypije lampkę wina ze swoich domowych zapasów. Jeśli będzie chciała zjeść – ugotuje sobie jakiś smakołyk. Nie ma może dyplomu zawodowej kucharki i nie zawsze wszystko jej wychodzi, ale gotowanie daje jej radość. No i ciągle się uczy łączyć smaki…
A propos gotowania – dzisiaj Maleńka zabiera się za powidła śliwkowe. Szkoda, żeby 5 kg pysznych owoców się zmarnowało… Planuje też w sobotę zająć się dżemem malinowym, ale nie wie, czy znajdzie na to chwilę. Potem pozostanie jeszcze przygotowanie dżemu brzoskwiniowego (a brzoskwinia w ogrodzie w tym roku obrodziła nadzwyczajnie) oraz soku z aronii i agrestu. Na koniec wszystkie słoiki ładnie ozdobi i zamknie w domowej spiżarni, żeby w środku zimy, otwierając wieczko, przypomnieć sobie smak i zapach lata…

czwartek, 16 sierpnia 2012

bez pośpiechu

Maleńka jest w bardzo dobrym nastroju. Wstała rano z jakimś dziwnym uczuciem spokoju i nie zdenerwował jej nawet długi korek ani fakt, że jechała do wielkiego miasta prawie 2,5 h. A poza tym wpadła do pracy taka radosna, rozszczebiotana, zabierając klucz wymieniła parę zdań z ochroną i recepcją, kupiła maliny i nawet udało jej się podziękować Pani Sprzątającej, która właśnie kończyła zmianę, za ten czysty kubek :) Ten pozytywny nastrój trwa i trwa... i nawet paskudna pogodna nie jest w stanie go zepsuć. Marzy się Maleńkiej bujany fotel i filiżanka gęstej gorącej czekolady doprawionej wanilią...

wtorek, 14 sierpnia 2012

wyczucie chwili...

Kto? Co? Jak? Gdzie? Z kim? Dyplomacja wymaga wiedzy. Wiedza wymaga rozsądku. Rozsądek wymaga oddzielenia prawdy w plotek. Maleńka się uczy, co może powiedzieć, a co przemilczeć. Już wie, że rozmowy nieformalne wymagają zapytania o sprawy błahe, jak np. urlop czy samopoczucie. Absolutnie zakazane są tematy delikatne. Przy rozmowach formalnych - nie ma sentymentów, tylko interesy... Będzie ciężko...

A poza tym - plany na długi weekend Maleńka ma konkretne. Najpierw upiecze bułeczki z malinami, które jutro rano spałaszuje na śniadanie :) Zaiste, któlewskie śniadanie zamierza sobie zaserwować. Później poczyta I tom książki, na która polowała, zabierze psa na długi spacer, a wieczorem pojedzie do Przyjaciółki, która od niedzieli suszy jej o to głowę :):):) Zamierza też wybrać się z Młodą na zakupy, zrobić pikle, obejrzeć zaległe filmy i troche pobiegać. W niedzielę natomiast spotyka się w wielkim mieście z Iksińską, co pewnie zaowocuje kolejnymi pięknymi zdjęciami, bo Iksińska zawsze nosi ze sobą aparat i ma dziwny talent uwieczniania chwili :):):) To będzie spokojny, relaksacyjny długi weekend :):):)

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

symfonicznie...

..."Proza życia to przyjaźni kat pęka cienka nić
telewizor meble mały fiat oto marzeń szczyt
hej prorocy moi z gniewnych lat obrastacie w tłuszcz
już was w swoje szpony dopadł szmal zdrada płynie z ust"...
                                                                                /Perfect - Nie płacz Ewka/

Maleńka odgrzebała stare płyty... "Prefect symfonicznie"... same pozytywne wspomnienia... Szczeniackie lata... Aj... :)

http://www.youtube.com/watch?v=m54WNWCUAE8&feature=player_embedded

czwartek, 9 sierpnia 2012

spacer wieczorową porą...

Maleńka postanowiła wrócić wczoraj do domu na piechotę. Ot, taki spacer w piekny, sierpniowy wieczór. Szła więc powoli, obserwując. Wielkie miasto w okresie wakacyjnym jest dośc spokojne. Monotonne, można by rzec. Pustki w przejeżdżających tramwajach, pustki w sklepach i na ulicach... Względna cisza... Maleńka napwała się taką chwilą...

wtorek, 7 sierpnia 2012

"żyj, póki możesz, bo tak młoda nie bedziesz już nigdy"

Dzień spotkań. I rozmów. Tych ważnych. Decydujących. Kształtujących życie na najbliższe miesiące. Maleńka ma mieszane uczucia. I chyba się boi. A może to nie strach?

Maleńka miała dziś pierwsze spotkanie z Panią Bliźnięta. I nie było to łatwe... Nastapi w najbliższym czasie zupełne przeorganizowanie jej obowiązków i zadań. I będzie to wymagało od niej ogromnej mobliności. Bo w poniedziałek może być w wielkim mieście, a we środę na drugim końcu kraju. Potencjał, perfekcjonizm i spryt - to zadecydowało, że wybór padł na Maleńką. Czeka ją kontakt ze specyficznym gronem odbiorców. Będzie przekazywała im wiedzę. Konkretna wiedzę. B2B. I nie może powiedzieć, że się nie cieszy, bo zawsze to cos nowego, rozwijającego i pozwalającego na zawodową realizację. A mimo to ma obawy, czy sobie poradzi...

A co do rozmowy z Panią Bliźnięta - są pytania, które, zdaniem Maleńkiej, nie powinny nigdy paść, a które tylko kobieta może zadać kobiecie. Do tych pytań zalicza się pytania o związek, ewentualne małżeństwo i macierzyństwo. Maleńkiej wydaje się, że to sprawa całkowicie prywatna, indywidualna, która nie powinna miec wpływu na plany zawodowe. Czy kobieta realizująca się na polu rodzinnym jest gorszym pracownikiem? Czy bycie matką skreśla mobliność? Mimo to takie pytania są normą, wpływają na decyzyjność i obiektywizm. Maleńka wyszła więc mocno zniesmaczona...

poniedziałek, 6 sierpnia 2012

w letargu

Maleńka musi wziąć się w garść, bo ostatnio przypomina zombi. To, co się teraz dzieje, wykańcza ją psychicznie i fizycznie. Próbuje sie odnaleźć w całej tej sytuacji, ale odcięcie nici powiązań nie jest łatwe. Gdzieś w sercu zostało zasiane ziarno wątpliwości, które w krótkim czasie zaczęło kiełkować i nie daje Maleńkiej spokoju. Gdyby tylko mogła wyłączyć myślenie... Do tego te wszystkie zmiany, które się dokonują i efekt nie jest najlepszy - Maleńka bezwiednie wykonuje swoją pracę, prowadzi samochód, je i śpi (o ile ten stan można nazwać spaniem - to raczej przejście w tryb czuwania, bo spokojnym wypoczynkiem tego nie można nazwać). Straciła ochotę na bieganie, rowery, wyjścia i rozmowy. Zapadła w swoisty letarg. I gdyby nie mus - nie wychodziłaby z domu.

Nie wie, co jest gorsze: mieć nadzieję, czy ją zupełnie stracić. Zadaje sobie pytania o sens utrzymywania relacji z osobami, z którymi jej już dawno nie po drodze. Zastanawia się, czy to co nazywa miłością i związkiem, nie jest tak naprawdę ucieczką przed samotnością i zalepianiem dziury po straconych uczuciach. Ma bowiem wrażenie, że wyłącznie daje, że ciągle się poświęca, że popełnia jakiś błąd, że nie docenia siebie, że nie umie brać...

Jedno jest pewne - Maleńka musi się wziąć w garść i w ciągu tego tygodnia wrócić do formy. Potrzeba jej porządnego kopa w cztery litery, mocnych słów bez użalania się nad nią i sporej dawki energii... Zdrowo rozumiany egoizm – to jest to...

piątek, 3 sierpnia 2012

rewolucje małe i duże

W wielkim mieście wielkie zmiany. Życie Maleńkiej wywrócone do góry nogami, świat stanął na głowie. I dobrze. Bo rewolucje są czasem bardzo potrzebne…
Maleńka przekonuje się za każdym razem, że nie ma tak źle, żeby nie mogło być lepiej. I że ktoś/coś nad nią czuwa. Bogowie – jak rzekłaby Pani Profesor. I że słowo ma sprawczą moc. We środę narzekała bowiem na Gada. Wczoraj Gad odszedł. A raczej został zmieniony na Panią Bliźnięta. Zdaniem Maleńkiej – na lepsze. Bo Pani Bliźnięta jest kompetentna, asertywna i konkretna. No i jest w wielkim mieście. Do tego Maleńkiej się marzył przeskok o kolejny szczebelek w tej drabinie. Przeskok również nastąpił. Mama Maleńkiej miała problem, z którym się borykała – Maleńka ten problem rozwiązała, choć bez pomocy kogoś/czegoś na górze się nie obeszło.
I jak tu nie być zadowolonym???

środa, 1 sierpnia 2012

granice

Ten dzień przyniósł  Maleńkiej nieoczekiwany  splot zdarzeń. Upewnił w pewnym postanowieniu. Pokazał, że niektórzy ludzie po prostu nie nadają się do pełnienia pewnych funkcji. Można stać wysoko w hierarchii i.. nie cieszyć się szacunkiem. Maleńka się strasznie zawiodła, a Gad złapał dzisiaj tyle punktów minusowych, ile to możliwe. Raz, że nie ma własnego zdania; dwa, że nie staje w obronie swoich ludzi; trzy, że brakuje mu cywilnej odwagi do postawienia spraw jasno; cztery, że nie ma go, kiedy jest potrzebny i nie traktuje zespołu, jako całości; pięć, że przekazuje (a raczej nie przekazuje) ważne informacje drogą telefoniczno-skype’owo-videokonferencyjnie, zamiast tak normalnie, w cztery oczy.  Maleńką najbardziej ruszyło to, że musi się dowiadywać wszystkiego okrężną drogą, już po fakcie, od innych, bo Gad nie raczył jej poinformować o tym, co się ma wydarzyć…
Maleńka utwierdziła się wobec powyższego w przekonaniu, że najważniejsze są granice. Robienie swojego, pilnowanie swoich spraw i wreszcie ta najpoważniejsza – ta, która oddziela ją od ludzi, z którymi pracuje. Nie należy zanadto się zbliżać, zawierać przyjaźni. Postanowiła więc wytyczyć granice oddzielające ją od reszty świata. W którymś momencie trzeba bowiem podjąć decyzję. Cóż… Ludzie potrafią paskudnie nabałaganić …  
W swoim postanowieniu Maleńka trwała jednak krótko. Doszła do wniosku, że granice nie chronią człowieka przed innymi ludźmi, one odgradzają człowieka od świata. Życie jest pokręcone. Tacy już jesteśmy. ..
Morał tego dnia nasuwa się Maleńkiej sam: można zmarnować życie wytyczając granice, albo przeżyć życie przekraczając je… I owszem, przekraczanie niektórych jest zbyt niebezpieczne, ale wie jedno -jeśli człowiek jest gotów zaryzykować, widok z drugiej strony zapiera dech w piersiach.