piątek, 7 grudnia 2012

chimera w panoptikum iluzji

z objęć ciepłej pościeli 
wyrywa ją
TĘSKNOTA
w  jej sny
słodkie i kolorowe
wkrada się siny poranek
niczym ZŁODZIEJ
otwiera oczy
dziewczyna z plakatu
biegnie przez miasto
woda w czajniku
bulgocze z ROZPACZY
ona wie
ona czuje
ona MUSI

głowa przy szybie
zimowe krajobrazy
kalejdoskop
głos spikera
to tutaj przecież
tłum się spieszy
uderza ją CHŁÓD
cztery koła
brama ogromna
pik – pik
i już jest
w wielkiej sali
bicie SERCA
myśli nieposłuszne
kawa gorąca

w jej oczach blask
poświata ekranu
bo nie radość
rozum szalejący
projekcja obrazów
chce tego
nie chce tamtego
czy aby jednak
na pewno
pulsującą krew
zbywa  UŚMIECHEM
zna swoje miejsce
po wszystkim wie
że wielkie miasto
trzeba było OSWOIĆ

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz