poniedziałek, 15 października 2012

nie do opisania...

Poniedziałek, jakiego Maleńka nie lubi... Codzienność brutalnie uderzająca w weekendowe wspomnienia... Rozum twardo stąpa po ziemi, a serce... wariuje?

Trzy długie wieczory spędzone z Kardio. Trzy długie nocne rozmowy... Przy herbacie, na trzeźwo, o przeczuciach, uczuciach, celach, dążeniach i obawach. Szczerość? Całkowita. Relacja? Jeśli chodzi o wodę - partnerska. Jeśli chodzi o życie - Maleńka nie potrafi tego zdefiniować. To skomplikowane.

Zaczęło się od książki. "Mrok". Od nurkowania. Od pasji. Od życia człowieka, który tego życia nie ma, bo wszystko podporządkował przygodom. Kardio był bohaterem wieczoru. Wypuszczony na głębię... mówił... A Maleńka słuchała. I zaczęła rozumieć...

Sobota należała do Maleńkiej. To ona była "gwiazdą". To na niej była skupiona uwaga. I urzekła ją troska Kardio i... czułość, z jaką o nią dbał. I podczas nurkowania i po nurkowaniu, kiedy zmarznięta musiała się rozgrzać. I kiedy zmęczona po prostu zasnęła.. I w czasie nocnej rozmowy.

Kardio wiedział, jak bardzo Maleńka była wystraszona w czasie ćwiczenia oddychania partnerskiego na jednym automacie i cezy. Wiedział, że wróciły do niej obrazy z Ventotene, kiedy głęboko pod wodą stanęła oko w oko ze swoim życiem. Po raz kolejny powiedział Maleńkiej, że wie, że ona jest w każdym calu perfekcjonistką, ale nie musi być doskonała. Że jest człowiekiem i jak każdy człowiek ma prawo się bać i ma prawo popełniać błędy. I naprawiać je. Nie może rozpamiętywać tego, co było, bo strach nad nią zapanuje. Ma działać. To był wstęp do całego rozważania o życiu generalnie. O ogromnej ilości punktów wspólnych. O tym, że Maleńka nie może być rozbita pomiędzy dwoma miesjcami, że pewnie przyjdzie chwila, w której będzie musiała wybrać. Bo rozbita wewnętrznie twierdza nie potrafi się bronić. Bo zaw­sze trze­ba wie­dzieć, kiedy kończy się ja­kiś etap w życiu. Jeśli upar­cie chce­my w nim trwać dłużej niż to ko­nie­czne, tra­cimy ra­dość i sens te­go co przed nami. Momentami było naprawdę ciężko, ale... efektywnie. Bo Maleńka poukładała sobie w głowie to, co Kardio powiedział na tyle, że w niedzielne przedpołudnie, głęboko pod wodą, opanowała lęk i  po prostu bez obawy wyjęła automat z ust i wydychając powietrze nawet się uśmiechała. Wisiała w toni, w promieniach słońca wpadających w wodę, a jej usta zdobił szeroki banan i bąbelki wydychanego powietrza. Niezapomniane, fantastyczne, przeżycie... Nie do opisania. Nie do powtórzenia.

Po tym weekendzie Maleńka wie jeszcze jedną rzecz - że czeka ją jeszcze jedna poważna rozmowa. Zanim to wszytsko zajdzie do takiego punktu, z którego nie będzie już odwrotu...

"Nie musisz udawać, że jesteś silny,
nie musisz mówić, że wszystko jest dobrze,
nie martw się tym, co pomyślą inni,
jeśli musisz, płacz -
to dobrze wypłakać łzy do końca
tylko wtedy wróci uśmiech"
                                        /M. Aida/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz