Maleńka musi wziąć się w garść, bo ostatnio przypomina zombi. To, co się teraz dzieje, wykańcza ją psychicznie i fizycznie. Próbuje sie odnaleźć w całej tej sytuacji, ale odcięcie nici powiązań nie jest łatwe. Gdzieś w sercu zostało zasiane ziarno wątpliwości, które w krótkim czasie zaczęło kiełkować i nie daje Maleńkiej spokoju. Gdyby tylko mogła wyłączyć myślenie... Do tego te wszystkie zmiany, które się dokonują i efekt nie jest najlepszy - Maleńka bezwiednie wykonuje swoją pracę, prowadzi samochód, je i śpi (o ile ten stan można nazwać spaniem - to raczej przejście w tryb czuwania, bo spokojnym wypoczynkiem tego nie można nazwać). Straciła ochotę na bieganie, rowery, wyjścia i rozmowy. Zapadła w swoisty letarg. I gdyby nie mus - nie wychodziłaby z domu.
Nie wie, co jest gorsze: mieć nadzieję, czy ją zupełnie stracić. Zadaje sobie pytania o sens utrzymywania relacji z osobami, z którymi jej już dawno nie po drodze. Zastanawia się, czy to co nazywa miłością i związkiem, nie jest tak naprawdę ucieczką przed samotnością i zalepianiem dziury po straconych uczuciach. Ma bowiem wrażenie, że wyłącznie daje, że ciągle się poświęca, że popełnia jakiś błąd, że nie docenia siebie, że nie umie brać...
Jedno jest pewne - Maleńka musi się wziąć w garść i w ciągu tego tygodnia wrócić do formy. Potrzeba jej porządnego kopa w cztery litery, mocnych słów bez użalania się nad nią i sporej dawki energii... Zdrowo rozumiany egoizm – to jest to...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz