piątek, 17 sierpnia 2012

smaki lata contra clubbing

Zbliża się czas firmowej integracji. A Maleńka jakoś nie ma ochoty nigdzie iść. Rozważa wszystkie za i przeciw… Przeważa ta druga strona – przeciw. Parę dużych imprez ma już za sobą. Obfitowały w nie przecież czasy studenckie, zwłaszcza ostatnie lata. I wtedy było to ok. Maleńka, patrząc wstecz, zdała sobie sprawę, że ten czas pozwolił jej się wyszumieć, że to był taki spóźniony młodzieńczy bunt, dzięki któremu dostrzegła, czego chce i co tak naprawdę jest ważne. Teraz nie czuje potrzeby zabawy do białego rana przy dźwiękach klubowej muzyki z osobami, które ledwie zna (albo nie zna ich wcale). Woli spokojne zacisze domowe i małe świętowanie z tymi, którzy są obok niej zawsze, a nie tylko „od święta”. A Alkohol i dobre jedzenie? Jeśli Maleńka odczuje potrzebę napicia się czegoś mocniejszego, to wypije lampkę wina ze swoich domowych zapasów. Jeśli będzie chciała zjeść – ugotuje sobie jakiś smakołyk. Nie ma może dyplomu zawodowej kucharki i nie zawsze wszystko jej wychodzi, ale gotowanie daje jej radość. No i ciągle się uczy łączyć smaki…
A propos gotowania – dzisiaj Maleńka zabiera się za powidła śliwkowe. Szkoda, żeby 5 kg pysznych owoców się zmarnowało… Planuje też w sobotę zająć się dżemem malinowym, ale nie wie, czy znajdzie na to chwilę. Potem pozostanie jeszcze przygotowanie dżemu brzoskwiniowego (a brzoskwinia w ogrodzie w tym roku obrodziła nadzwyczajnie) oraz soku z aronii i agrestu. Na koniec wszystkie słoiki ładnie ozdobi i zamknie w domowej spiżarni, żeby w środku zimy, otwierając wieczko, przypomnieć sobie smak i zapach lata…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz