środa, 26 grudnia 2012

pożegnania

Wszystkie pożegnania są trudne, zwłaszcza w takim czasie. Nieważne, czy żegnamy się z osobami, z marzeniami, z pragnieniami, z iluzjami... Dziś Maleńka zdała sobie sprawę w tego, że musi się rozstać z czymś, co do tej pory wydawało jej się oczywiste. Był moment, że uwierzyła w to, w co chciałą wierzyć, że zaczyna się dla niej bajka. A potem, dzień po dniu, przychodziło rozczarowanie. I choć nie chciała dopuszczać do siebie tej myśli... Źle zdefiniowała tą relację. Nie może być tak, że to jedna strona się angażuje. Nie może być tak, że pozostają niedopowiedzenia. Przyjaźń wymaga obecności: bycia zawsze, o każdej godzinie. Nie tylko od święta i nie tylko z doskoku. To powstrzymywanie się od wydawania sądów, akceptacja, umiejętność bronienia drugiej osoby za wszelką cenę. To pamięć, bez względu na okoliczności. To długie rozmowy. To to uczucie, kiedy coś się dzieje i sięgasz po telefon, żeby zadzwonić i opowiedzieć tej drugiej osobie o wydarzeniach. To chęć zostawienia wszystkiego i spędzania razem czasu. To szczerość i prowadzenie dobrą drogą. To umiejętność przełamiania własnych lęków, słabości i nieśmiałości. Tego wszystkiego Maleńkiej brakło w tej relacji. W gruzach legło jej wyobrażenie. Popatrzyła z dużego dystansu. Wydała wyrok. Smutna refleksja, ale czuje, że to się nie może udać, że kolejna "przyjaźń" umrze śmiercią naturalną. Może jeszcze nie teraz, ale z czasem. Dzień po dniu będzie dalej i dalej, by w końcu nie móc wrócić. Chyba, że zdarzy się cud.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz