wtorek, 30 października 2012

o wyborach... małych i dużych...

Mówi się, że ktoś, kto ma miękkie serce, musi mieć twarde cztery litery.

Maleńkiej zawsze sie wydawało, że jest zdecydowana osobą. I co? I korpo postawiło ją w takiej sytuacji, że sama nie wie, na co się zdecydować. Wytypować dwie osoby... Dwie osoby, które usłyszą złą wiadomość... Wytypować - wedle jakich kryteriów? Najmniej efektywnej pracy? Ok - Maleńka bez wahania wskaże taką osobę, ale... pojawiaja się schody. Bo TA osoba ma trójkę dzieci. I potrzebna jest jej ta miesięczna pensja... Według wieku? Bo TA osoba jest młoda i znajdzie pracę? Nie do końca, biorąc pod uwagę specyfikę jej zajęcia i sytuację na rynku. A może według własnych sympatii i antypatii?

I tak oto Maleńka, naciskana przez górę, odwleka tą decyzję. I męczy się sama ze soba i swoimi wątpliwościami. Gubią ją ludzkie odruchy. Rozważała nawet drugą z opcji, ale... została uprzedzona, że ma nawet o tym nie myśleć. Więc???

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz