Maleńka lubi te chwile w podróży, kiedy z głową oparta o okno pociągu lub autokaru obserwuje zmieniające się krajobrazy. To dla niej czas na zastanowienie się nad przemijaniem i nad tym, do czego dąży…
Wczesny ranek. Za oknem jeszcze mrok, ludzie w wielkim mieście spokojnie sobie śpią. U Maleńkiej tymczasem dzwoni budzik. Cisza poranka napawa ja spokojem. Wtedy ma czas na sprawdzenie poczty, rozmowy z mamą, wypicie gorącej malinowej herbaty, przeczytanie fragmentu książki czy posłuchanie muzyki. Nigdzie się nie spieszy… Lubi swój dom. Kiedy jednak jest w podróży, nowy dzień wita najczęściej w jakimś obcym miejscu. Nigdy nie przepadała za hotelami. Bo kojarzą jej się z brakiem przynależności, z pustka i samotnością. Nic tam do niej nie należy. Przyjeżdża, wyjeżdża. Takie samo wrażenie miała wczoraj rano. Na szczęście dzień w jeszcze większym mieście minął jej dość szybko. Późnym wieczorem więc, zmęczona co prawda, ale zadowolona, zajęła miejsce przy oknie pociągu i rozmyślała…
Jak niewiele potrzeba, żeby się zgubić? Wystarczy jakieś obce miejsce, pociąg, który nagle w nocy zatrzyma się na nieznanej stacji, opóźniony samolot, inne lotnisko, winda między piętrami, a ty w tej windzie, w ciemności. I nagle nie wiesz, gdzie jesteś. Zdarzenia stają się nieprzewidywalne. Codzienna rutyna zostaje zburzona. I wtedy właśnie docenia się urok zwyczajności, znajome melodie, te same ścieżki, te same gesty, to nasze dobrze znane życie. Wtedy, kiedy ogarnia nas lęk przed nieznanym. Maleńka lubi takie powiedzenie, że „ze wszystkich zmartwień, którymi trapisz się w życiu, przynajmniej dziewięćdziesiąt procent jest niepotrzebnych. Doświadczeni tym lękiem tracimy gdzieś radość, boimy się, że zaraz, lada chwila, coś złego może się zdarzyć. W tych wszystkich obawach gubi się niepowtarzalny smak życia... Może właśnie rozwiązaniem jest tu odrobina lekkomyślności, beztroski? Zwyczajne chwytanie dnia i cieszenie się z każdej chwili? Uśmiechnięcie się do napotkanego na ulicy człowieka? Spontaniczny telefon do przyjaciela? Niespodzianka? Zaskoczenie bliskich czymś zupełnie nowym? Prezent bez okazji, ot tak? Może właśnie widząc w oczach drugiego człowieka radość, odnajdujemy siebie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz