czwartek, 14 lutego 2013

o poranku

Cisza... Za oknem blady świt... Maleńką obudził zapach przygotowywanego w kuchni śniadania. Królewicz się krząta (i trochę tłucze :)) Wstaje. Na stole dwie filiżanki, dwa talerze... I nagle poczuła się taka... szczęśliwa. Jakby było tak od zawsze. Tak... naturalnie. To jest moment, w którym nie trzeba jej innego nieba... Zagląda jeszcze do drugiego pokoju: Mały Książe śpi smacznie w rozkopanej pościeli, z poduszką na ziemi, ale za to na swoim ulubionym wielkim miśku. Maleńka uśmiecha się mimowolnie... Niech śpi. A ona tymczasem małymi łykami sączy kawę i rozmawia ow szystkim i o niczym... Czuje się silna, czuje się kochana, czuje, że może wszystko... Liczy się dla niej tu i teraz to, co jest. Nie chce się zastanawiać. Nie chce myśleć, co będzie potem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz